Polskie rodziny rozpadają się z zupełnie innych powodów niż pół wieku temu. Doświadczona adwokatka, która przez dekady prowadziła setki spraw rozwodowych, zdradza, co naprawdę dzieje się za zamkniętymi drzwiami sądów rodzinnych.
Znana prawniczka ujawnia szokującą prawdę o polskich rozwodach. To już nie zdrada rujnuje małżeństwa
Ewa Milewska-Celińska, prawniczka zajmująca się sprawami rodzinnymi od 1965 roku, obserwowała na własne oczy rewolucyjne zmiany w polskich małżeństwach. Gdy zaczynała swoją karierę, rozwody były zjawiskiem marginalnym, a powody ich powstawania dość oczywiste. Struktura rodziny funkcjonowała według zupełnie innych zasad, a role społeczne były wyraźnie podzielone.
Świat sprzed sześciu dekad różnił się diametralnie od tego, co dzieje się obecnie w polskich domach. Rodziny żyły w trudniejszych warunkach materialnych, co wpływało na całą dynamikę relacji między małżonkami. Kobiety koncentrowały się przede wszystkim na prowadzeniu gospodarstwa domowego, podczas gdy mężczyźni odpowiadali za finansowe utrzymanie rodziny. Ta tradycyjna struktura sprawiała, że małżeństwa były znacznie trwalsze.
W tamtych czasach rozwody zdarzały się rzadko, a ich przyczyny ograniczały się głównie do dwóch problemów – zdrady oraz nadużywania alkoholu. Sądy rodzinne rozpatrywały stosunkowo niewiele spraw, a społeczne piętno rozwodu było na tyle silne, że wiele par decydowało się pozostać razem mimo poważnych problemów.
Nowy wróg polskich małżeństw. To nie zdrada ani alkohol
Współczesność przyniosła kompletną transformację przyczyn rozpadu związków. Doświadczona prawniczka podkreśla, że obecnie zdrada i alkoholizm ustąpiły miejsca zupełnie innym konfliktom. Największe batalie rozgrywają się wokół spraw dotyczących potomstwa, co stanowi najbardziej newralgiczny punkt niemal każdego postępowania rozwodowego.
Paradoksalnie, intensywność sporów o dzieci może świadczyć o pozytywnej zmianie – oboje rodzice wykazują prawdziwe zaangażowanie i troskę o przyszłość swoich pociech. Problem polega jednak na czymś innym. Współczesne pary całkowicie nie potrafią wspólnie ustalić zasad wychowania, zaplanować przyszłości edukacyjnej dzieci czy nawet uzgodnić kwestii zajęć dodatkowych. Ta niemożność porozumienia się w sprawach rodzicielskich stała się główną osią konfliktów rozwodowych.
Statystyki sądowe z 2023 roku wskazują, że najczęściej powoływaną przyczyną rozwodów jest niezgodność charakterów. Według ekspertki, to określenie funkcjonuje jako swego rodzaju uniwersalny klucz. Sądy przyjmują je jako wystarczający powód, gdy staje się jasne, że małżeństwo faktycznie przestało istnieć – brak jest współżycia, wspólnego gospodarowania oraz duchowej więzi między partnerami.
Gdy tylko jedno chce odejść. Dramat w polskich sądach
Prawdziwe problemy zaczynają się w momencie, gdy tylko jedna strona domaga się rozstania. Milewska-Celińska zwraca uwagę na fundamentalną różnicę między polskim a zachodnim podejściem do rozwodów. Kraje Europy Zachodniej całkowicie zrezygnowały z koncepcji winy w sprawach rozwodowych, co znacząco upraszcza całą procedurę.
W Polsce sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Gdy jedna ze stron żąda orzeczenia winy, sprawa sądowa staje się niezwykle trudna, nieprzyjemna i często generuje ogromne koszty finansowe. Największym jednak obciążeniem są emocje, których takiego postępowanie wymaga od obojga małżonków. Proces rozwodowy z orzeczeniem o winie potrafi ciągnąć się latami, rujnując psychicznie wszystkich zaangażowanych.
System prawny w Polsce wiąże z winą konkretne konsekwencje materialne, co wykracza poza samą moralną satysfakcję strony uznanej za niewinną. Małżonek, któremu przypisano winę za rozpad związku, ma prawny obowiązek wyrównania stopy życiowej partnera, który został porzucony. Ten mechanizm sprawia, że walka o przypisanie winy staje się jeszcze bardziej zacięta, a strony nie cofają się przed żadnymi środkami, by udowodnić swoją rację przed sądem.


