Ma całkowicie spalone ciałko, a jedną z łapek czeka amputacja. Nie wiadomo, czy kotka z warszawskiego Bemowa przeżyje.
Z trudem przyszło pisać ten tekst, serce rozpadło się w redakcji na kawałki. Aż trudno sobie wyobrazić co trzeba mieć w głowie, by dokonać takiego czynu zwierzęciu, które nie może się bronić. Wszystko wydarzyło się na warszawskim Bemowie w środku osiedla. Te drastyczne zdjęcia wycisną łzy nawet z najtwardszych osób.
Dramatyczne cierpienie kotki
Spalona kotka konała pod jednym z bloków na warszawskim Bemowie. Zwierzęciem zajął się wolontariusz fundacji Koty spod Mostu. Aktualnie kotka jest w lecznicy, gdzie weterynarze robią co mogą, by uratować jej życie. Rokowania jednak nie są najlepsze.
Niestety po oględzinach ran okazało się, że nie są one całkiem świeże. To oznacza, że kotka cierpiała od dawna i w takim stanie żyła wiele dni. Wolontariusze dali jej na imię Nela. Dostaje bardzo silne leki przeciwbólowe. Trzeba będzie jej amputować jedną z łap, bo okazało się, że niewiele z niej pozostało.
Kotka ofiarą fajerwerków?
Lekarze zauważyli też, że kotka ma bardzo głęboką ranę klatki piersiowej. Ponadto na całym ciele wszechobecne są spalone ślady. Spalone ma nawet wąsy. Lekarze weterynarii twierdzą, że część ran to rany szarpane, a podpalenie mogło być efektem wybuchu. Możliwe więc, że kotka cierpi od sylwestrowej nocy i padła ofiarą petardy. Nie ma tu jednak żadnej pewności. Istnieje prawdopodobieństwo, że nad kotką się po prostu znęcano.
Rokowania Neli nie są zbyt ciekawe. Czy kotka w ogóle przeżyje kolejne dni? Co do tego nie ma żadnej pewności. Kotce można jednak pomóc w bardzo łatwy sposób. Zbiórkę na rzecz Neli zorganizowano na portalu pomaga.pl.
Co się właściwie stało? Tego nikt nie wie poza Nelą. Lekarze cały czas walczą o jej życie i na pewno zrobią wszystko co w ich mocy. Zobacz post Fundacji (tylko dla osób o mocnych nerwach).
Rośnie liczba przestępstw wobec zwierząt
Znęcanie się nad zwierzętami to zjawisko, które niestety przybiera na sile. Coraz więcej takich spraw pojawia się w sądach. Każdego roku z tego powodu do więzienia trafia nawet 100 osób. W latach 2012-2016 zamknięto ponad 500 skazanych za przestępstwa przeciw zwierzętom. Niemal wszyscy ukarani byli mężczyznami.
To co powinno smucić to fakt, że kary wymierzane sprawcom przestępstw przeciwko bezbronnym czworonogom mają najczęściej charakter darmowej pracy na cele społeczne.
Źródło: Facebook, Dziennik Gazeta Prawna, se.pl
