w

PŁACZĘPŁACZĘ

Morskie Oko: Dramatyczny wypadek z udziałem konia

Morskie Oko. 18 czerwca na trasie prowadzącej do jeziora doszło do groźnego wypadku, w którym ucierpiało zwierzę.

morskie oko wypadek konia viva ratujmy konie fundacja topr
Fot. Ratujmy Konie / Facebook

Morskie Oko to popularne miejsce na turystycznej mapie Polski. Odwiedzający mają możliwość skorzystania z transportu konnym wozem, co od dawna budzi kontrowersje. 18 czerwca na trasie prowadzącej do jeziora doszło do groźnego wypadku, w którym ucierpiało zwierzę.

Morskie OKO. Wypadek z udziałem konia

Z ustaleń Fundacji Viva wynika, że podczas postoju na Polanie Włosienica dwa konie spłoszył – jak twierdzą świadkowie – śmigłowiec TOPR. Zwierzęta pobiegły w dół trasy. W końcu na śliskiej drodze przed zakrętem wpadły wprost na bariery okalające drogę. Jeden z koni wylądował w rowie, na plecach, z poważnymi obrażeniami ciała, w tym pęcin i ścięgien.

Koń był zaprzężony do wozu, na którym nikt na szczęście nie siedział. Zwierzę było ciężko ranne, natomiast woźnica trafił do najbliższego szpitala.

Udało nam się dowiedzieć w Tatrzańskim Parku Narodowym, że lekarz weterynarii wezwany na miejsce nie podjął decyzji o eutanazji na miejscu – mówi Anna Plaszczyk z Fundacji Viva! – Koń miał zostać przewieziony do rzeźni. Ja tego nie rozumiem, w Polsce można transportować tylko zwierzęta które się do transportu nadają. Ten ewidentnie cierpiał. W takim przypadku wyjątkiem jest transport do lecznicy, ale rzeźnia lecznicą nie jest – dodaje.

https://www.facebook.com/Kampania.przeciwko.zabijaniu.koni/posts/3641677872513955

Konia nie udało się uratować

Jak potwierdził w rozmowie z mediami Roman Wieczorek, rzecznik prasowy policji z Zakopanego, na miejsce wypadku wezwany został weterynarz. Konia nie udało się już uratować, dlatego że obrażenia były zbyt rozległe.

Jeden z turystów pytany przez dziennikarzy lokalnego portalu twierdził, że całe zdarzenie wyglądało wprost fatalnie. Koń miał się spłoszyć, po czym z całej siły przeleciał przez okalające drogę bariery. Leżał ranny nogami do góry. Był też drugi koń, któremu nic się nie stało, ale również spłoszony biegał po okolicy. Po dłuższym czasie udało się go złapać.

Fundacja RATUJ KONIE zabrała głos

Jak czytamy na profilu RATUJKONIE.pl na Facebooku, informacje z mediów zostały potwierdzone. Konie spłoszyły się i biegły na oślep. Koń z ogromnymi obrażeniami pęciny i ścięgien został w końcu wydobyty z rowu. W akcji brały udział aż trzy jednostki straży pożarnej. Jak twierdzi fundacja, prawdopodobnie koń został przewieziony do rzeźni.

Sprawę fundacja chce zgłosić do organów ścigania. Zdaniem RATUJKONIE.pl w przypadku tak poważnych obrażeń zwierzę należało poddać eutanazji na miejscu.

Nie rozumiemy, dlaczego cierpiącego konia najpierw wyciągano ze skarpy, co powodowało u niego z pewnością ból i cierpienie, a następnie zdecydowano o powodującym kolejny stres, ból i cierpienie transporcie do rzeźni – twierdzą przedstawiciele fundacji.

Zawiadomimy organa ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa znęcania się nad koniem poprzez transport rannego, cierpiącego zwierzęcia do ubojni – mówi mecenas Katarzyna Topczewska.

Transport cierpiących i leżących zwierząt jest sprzeczny nie tylko z przepisami unijnymi, ale także polską ustawą o ochronie zwierząt. W tym przypadku można, a nawet trzeba było natychmiast skrócić cierpienie tego konia poprzez eutanazję na miejscu – tłumaczy.

Likwidacja transportu konnego w górach rozwiąże problem?

O męczarniach koni pracujących w turystyce mówi się od dawna. To jedna z lokalnych atrakcji. Wykorzystywanie koni do ciągnięcia wozów z turystami na trasie do Morskiego Oka i przeciążanie ich to od lat problem. Ludzie eksploatują konie ponad siły, dlatego szybko przestają się nadawać do pracy.

Sprawa koni z Morskiego Oka budzi społeczne oburzenie w kontekście moralno-etycznym. Rzadko mamy do czynienia z tak jawnym lekceważeniem podstawowych wartości humanitarnych i etycznych w imię korzyści materialnych.

Źródło: 24tp, Facebook / Ratujmy konie z Morskiego Oka

benedykt XVI choroba cierpienie watykan brat zdrowie wiek

Benedykt XVI powoli gaśnie? „To może być ostatnie spotkanie…”

dziadoski kraj andrzej duda wybory prezydenckie kampania

„Dziadoski kraj!” Andrzej Duda w ostrych słowach na wiecu