Wrocław. Zapadł wyrok w sprawie publicznego puszczenia bąka na ulicy przez mężczyznę. Skazany zrobił to w czasie policyjnej interwencji, kiedy funkcjonariusze go legitymowali. Do zdarzenia doszło 1 kwietnia br.
Wrocław. Puścił bąka, dostał wyrok. Wyrok za pierdnięcie
Do incydentu doszło w prima aprilis na wrocławskim Biskupinie. Policja legitymowała mężczyznę ze względu na obowiązującą specustawę związaną ze zwalczaniem epidemii koronawirusa. Nie przestrzegał on zapisów obowiązującego prawa, a przy okazji w akcie protestu postanowił w towarzystwie funkcjonariuszy pierdnąć na głos.
Wyrok nakładający na mężczyznę 20 godzin prac społecznych jest prawdopodobnie najsurowszym związanym z epidemią koronawirusa. Postanowienie sądu jest jednak wciąż nieprawomocne. To tzw. „wyrok nakazowy” wydany bez rozprawy. Wymiar sprawiedliwości uznał bowiem, że sprawa jest tak oczywista, że nie przesłuchiwano nawet świadków.
Skazany przemieszczał się bez konkretnego celu
Skazany mężczyzna ma teraz prawo do złożenia sprzeciwu. Efektem będzie rozpoczęcie normalnego już procesu sądowego i w efekcie zapadnie nowy wyrok.
W momencie zdarzenia obowiązywały surowe zakazy wynikające z zapisów ustawy specjalnej. Mężczyzna wyszedł z domu bez ważnego powodu.
Puszczenie bąka w towarzystwie policjantów tylko pogorszyło sprawę, i nie chodzi tu o przykry zapach z tym związany. Gdyby mężczyzna tego nie zrobił, miał szansę otrzymać jedynie 500 zł grzywny. Pierdniecie policjanci nazwali „nieobyczajnym wybrykiem”, za co można dostać nawet miesiąc aresztu.
W drastycznych przypadkach łamania przez obywateli specustawy groziły kary administracyjne. To już historia, ale można było dostać nawet 30 tys. złotych grzywny.
Źródło: Gazeta Wrocławska
