Prezydent przyznał, że miał w sobie koronawirusa. Jak widać, pandemia nie oszczędza ani zwykłych ludzi, ani osób pełniących władzę. Całe szczęście choroba przebiegła bez objawów.
Prezydent miał koronawirusa. Nie miał objawów
Prezydent Białorusi Aleksandr Łukaszenka przyznał publicznie, że został zakażony koronawirusem. Poinformował jednocześnie, że przebył chorobę całkowicie bezobjawowo. Wyjaśnił, że jest już całkiem zdrowy. W narodzie zapanował spokój.
– Jak już mówiłem, 97 proc. naszego społeczeństwa przechodzi infekcję bezobjawowo. Dzięki Bogu, mnie też udało się przebyć ją bez żadnych objawów – powiedział Aleksandr Łukaszenka w trakcie wizyty w jednej z jednostek MSW na terenie Mińska.
– Dzisiaj spotykacie człowieka, któremu udało się przeżyć koronawirusa na nogach. Bezobjawowo. Lekarze doszli wczoraj do takiego wniosku – skwitował białoruski przywódca. Informację podała do mediów agencja prasowa Belta.
Białoruś i koronawirus. Łukaszenko wątpił w skalę epidemii
Liczba zakażonych obywateli na Białorusi od początku epidemii wzrosła już do ponad 71 tys. Jednak liczba nowych przypadków każdego dnia nie przekracza w tym kraju 200 osób. Według oficjalnych statystyk zmarło 691 osób (dane z 3 września).
Z końcem marca Łukaszenko bagatelizował skalę światowej epidemii i zagrożenie koronawirusem. Pytany przez dziennikarzy o to, czy martwi się tym, co się dzieje, odpowiedział, że „lepiej umrzeć stojąc niż żyć na kolanach„.
Warto zauważyć, że władze Białorusi podeszły do pandemii delikatnie. Nie wprowadzono ani odgórnej kwarantanny, ani nie zamykano granic z innymi krajami. Problemem głównym w tym kraju jest jednak stopień przygotowania do drugiej fali, której się spodziewa tamtejsze Ministerstwo Zdrowia.
Łukaszenka na temat epidemii wypowiadał się wielokrotnie, dawał tez rady na temat profilaktyki. Po pierwsze przyznał, że jego zdaniem reakcja świata jest mocno przesadzona, nazwał to wręcz zbiorową psychozą. Jeśli chodzi o dobre rady dla obywateli, polecał im korzystanie z sauny, picie mocnych trunków oraz regularną pracę na polu.
Źródło: Onet, WP
