Żadnych objawów choroby, żadnych chorób współistniejących, a jednak stało się. 5-latek zmarł i to trzymany na rękach przez swoją matkę. Przebywał w szpitalu, gdzie trafił krótko po zakażeniu koronawirusem.
5-latek nie żyje. Zabił go bezobjawowy COVID-19
Informacje na temat tego tragicznego wydarzenia pojawiły się na polsatnews.pl. Chłopiec w wieku 5 lat zmarł na rękach swojej matki.
– Był pełen miłości i rozjaśniał świat wszystkich. Machał do nieznajomych w sklepie, ponieważ wiedział, że to poprawi im humor. Uwielbiał bawić się na zewnątrz i nam pomagać. Kochał konie i psy – czytamy na stronie polsatnews.pl. To wypowiedź ojca zmarłego dziecka. U niego też wykryto zakażenie.
Do zdarzenia doszło w jednym ze szpitali w USA. Śmierć chłopca miała prawdopodobnie związek z bardzo silnie rozprzestrzeniającym się w tym kraju wariantem Delta. Podobnie jak w Polsce, również w Stanach Zjednoczonych zainteresowanie szczepieniami mocno spadło. Są miasta, w których punkty szczepień są zamykane.
To jedna z ponad 600 tys. ofiar w USA
Warto wiedzieć, że szczepienie przeciw COVID-19 nie ma na celu uniknięcia choroby, a jedynie zmniejszenie możliwości zakażenia oraz ryzyka hospitalizacji i śmierci. Jest jednak pewne, że dzięki przyjęciu preparatu chorobę przechodzi się dużo łagodniej, a ryzyko zgonu spada niemal do zera.
Przykładem może być zakażony pracownik Białego Domu, który mimo szczepienia zakaził się koronawirusem. Obecnie jest w trakcie leczenia i nie odczuwa mocno objawów choroby.
– W pewnym sensie wiem, że wciąż tu jesteś, ale tak ogromnie za tobą tęsknię! – napisał na profilu na Facebooku ojciec 5-latka o imieniu Wyatt.
Źródło: Polsat News