Trzeba przyznać, że informacja ta jest prawdziwą sensacją. Jak się okazuje, już w ubiegłym roku białoruski dyktator rozważał ucieczkę z kraju. Prawdopodobnie nie spodziewał się niekorzystnego rozwoju wydarzeń na Ukrainie i chciał ratować siebie przed Władimirem Putinem.
Sensacyjne doniesienia o Łukaszence. Aż tak boi się Putina?
Jak donoszą media, już w 2022 roku prezydent Białorusi Aleksander Łukaszenka brał pod uwagę ucieczkę z kraju. Czego się obawiał? Tego dokładnie nie wiadomo, ale podobno krajem pierwszego wyboru miała być Polska. Możliwe też, że gdyby tak się stało, to z naszego kraju udałby się w dalszą podróż. Dziennikarze „Dziennika Gazety Prawnej” ujawnili więcej szczegółów na ten temat.
To nie pierwszy raz, jak media piszą o potencjalnej ucieczce Łukaszenki z Białorusi. Jesienią 2022 roku pierwszy raz donosiła o tym redakcja Radia ZET. Teraz wiadomo nieco więcej na ten temat i potwierdziły się przypuszczenia, że prezydent Białorusi sondował możliwość ucieczki do Polski.
Jak podała gazeta, dyktator miał sprawdzać możliwości transportu do Warszawy, a potem do kolejnego kraju (nie wiadomo jakiego), gdzie docelowo miały uzyskać schronienie. Pojawiają się jednak przypuszczenia, że starość planował spędzić w Chinach, Wenezueli albo w którymś z przyjaznych reżimowi krajów w Afryce.
Jednym z głównych powodów, które wywołały taki strach u Łukaszenki, jest unikanie zaangażowania swojego kraju w wojnę na Ukrainie. Był do tego wielokrotnie namawiany przez Władimira Putina, ale jego naciski na Łukaszenkę nie wywołały żadnego efektu. Mimo to dyktator pozwolił rosyjskim wojskom operować na Białorusi jak u siebie.
Dyktator uporczywie unika włączenia się do wojny
Białoruski prezydent nadal nie ma zamiaru włączać się do wojny bo zdaje sobie sprawę, że jego dużo słabsze wojsko nie ma żadnych szans. Niepokojące jednak są doniesienia mediów, że prezydent Rosji miał otwarcie grozić Łukaszence śmiercią, jeśli ten nie będzie posłuszny.
Aktualnie białoruski władca jest przepełniony strachem. Wyraźnie też podupadł na zdrowiu. 9 maja bardzo źle się czuł i prawie nie rozmawiał z Putinem po zakończeniu parady wojskowej. Po powrocie do kraju okazało się, że chwilę później trafił do szpitala i przez kolejny tydzień nie było wiadomo, co się z nim dzieje. Publicznie pojawił się dopiero 15 maja i miał zabandażowaną rękę.
– Widzimy, że nadchodzi jego koniec, Ukraina zwycięży, a potem będzie międzynarodowy trybunał karny. Odpowiedzialność. Bardzo boi się losu byłego prezydenta Serbii Slobodana Miloševicia – stwierdził w 202 roku działacz opozycyjny na Białorusi Pawieł Łatuszka.
