Jak czytamy na stronie internetowej Money.pl, rząd otrzymał petycję od środowisk, które chcą w sposób drastyczny rozwiązać problem niektórych pacjentów. Chodzi o tych, którzy umawiają się na wizyty lekarskie i zajmują kolejki, po czym nie przychodzą wcześniej tych wizyt nie odwołując. To rodzi ogromne problemy i wydłuża kolejki.
Rząd pójdzie na wojnę z pacjentami. Grozi wpisami do Krajowego Rejestru Długów
Jak ogłosił minister zdrowia Adam Niedzielski, jego resort może szykować ostre kary dla pacjentów, którzy świadomie wydłużają kolejki do lekarzy. Umawiają wizyty, a potem nie stawiają się w odpowiednim miejscu i czasie. Nowy pomysł zakłada bardzo poważne kary za umawianie wizyt i późniejsze nieprzychodzenie na nie. To póki co petycja, do której minister musi się dostosować.
Kary będą poniekąd finansowe. Autorzy petycji (chcą zostać anonimowi) zakładają, że jeśli pacjent dwukrotnie w ciągu roku umówi się do lekarza, a potem na wizycie się nie zjawi, zostanie wpisany do rejestru dłużników. To ma być kara, która uniemożliwi potem na przykład wzięcie kredytu. Rząd miałby w ten sposób zacząć pacjentów dyscyplinować.
Problem jest poważny, a zjawisko się nasila. Jak wynika z danych Porozumienia Zielonogórskiego, w 2022 roku nawet 1,4 mln razy pacjenci nie odwołali wizyty u lekarza będąc zapisani na konkretną datę i godzinę. To sprawiło, że kolejki bardzo mocno wydłużyły się i inne osoby musiały czekać dłużej.
1,4 mln nieodwołanych wizyt w 2022 roku
Wpis do KRD za nieodwołane wizyty u lekarza ma być batem na pacjentów, których nie obchodzą inni. Możliwe też, że minister zdecyduje się na wcześniejszą wysyłkę pouczeń przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Osoby wpisane do rejestru dłużników będą tam widnieć przez kolejny rok, co może rodzić komplikacje – np. brak możliwości zakupów na raty.
Są oczywiście również inne pomysły na rozwiązanie tego palącego problemu. Pacjenci, którzy nie odwołają wizyty wiedząc, że się nie zjawią, mogą też zostać pozbawieni opieki publicznej służby zdrowia przez 12 miesięcy. Wówczas za kolejną wizytę musieli by płacić z własnej kieszeni mimo zapłaconych składek na NFZ.
Minister zdrowia skomentował te doniesienia i jest zdania, że tak drastyczne rozwiązania i karanie pacjentów jest „absolutnie nieakceptowalne„. Mimo to resort zdrowia widzi pole do zmian, bo rzeczywiście zjawisko jest powszechne i wpływa na całą służbę zdrowia. Nikt również nie wziął pod uwagę, że często do przychodni po prostu nie idzie się dodzwonić, a tym samym zrezygnować z wizyty.