W sobotę 22 lipca białoruski prezydent pojawił się w Petersburgu, aby ponownie odbyć spotkanie prezydentem Federacji Rosyjskiej. W trakcie spotkania z ust dyktatora padły niepokojące słowa. W tym czasie polskie wojsko wzmacnia swoją obecność w pobliżu wschodniej granicy.
Łukaszenka o Wagnerowcach. „Naciskają na nas, by zezwolić im jechać na zachód„
Łukaszenka powiedział Władimirowi Putinowi prosto w oczy, że z rozmów, które prowadzone są z najemnikami z grupy Wagnera wynika wprost, że ci mają ochotę wybrać się do Polski, by zrobić porządek z dostawami zachodniej broni na Ukrainę. Powodem ma być trauma po ogromnych stratach, jakie ponieśli pod Bachmutem.
– Wagnerowcy naciskają na nas, by zezwolić im jechać na zachód. Chcą jechać na wycieczkę do Warszawy i Rzeszowa. Rzeszów im się bardzo źle się kojarzy. Jak walczyli pod Bachmutem, wiedzieli, skąd dociera broń na Ukrainę. Rzeszów jest problemem – powiedział białoruski prezydent podczas spotkania z Putinem.
– Ja nie chcę ich zatrzymywać, bo oni mają przez to złe samopoczucie i wiedzą, co dzieje się wokół, ale my będziemy przeciwko temu i proszę, byście i wy zwrócili na to uwagę – poprosił Putina Łukaszenka obawiając się stanowczej reakcji NATO. Przy okazji zwrócił Putinowi uwagę, że polskie wojska stacjonują blisko granicy.
Złe nastroje najemników. Dla nich Rzeszów to kłopot
Wygląda na to, że Łukaszenka może nie być w stanie powstrzymać najemników przed realizacją ich planów. Ci proszą go o pozwolenie, by ruszyć w kierunku Polski. Oficjalnie mówi się, że najemnicy Prigożyna znajdują się w centrum Białorusi, ale przeczą temu dane wywiadowcze.
Wagnerowcy byli widziani na ćwiczeniach bardzo blisko polskiej granicy. Mówi się, że nawet zaledwie 4 km od niej. – Oni w środku doskonale zdają sobie sprawę, że Rzeszów to kłopot – dodał prezydent Białorusi.
Jednocześnie Łukaszenka przekazał Putinowi, że to Polacy eskalują i „przygotowują grunt„. Białoruski dyktator miał pokazać prezydentowi Rosji mapę jako dowód na to, że nasze wojska przenoszą się w kierunku Białorusi.
