Prezes PiS i lider Zjednoczonej Prawicy Jarosław Kaczyński pojawił się 8 października Białymstoku. Podczas wystąpienia motywującego lokalne struktury nie tylko wymieniał sukcesy swoich rządów, ale też ponownie uderzył w lidera opozycji. Padło wiele mocnych słów.
Kaczyński w Białymstoku. Znów dostało się Donaldowi Tuskowi
8 października w Białymstoku pojawił się Jarosław Kaczyński. Opowiadał o sukcesach swoich ośmioletnich rządów i o tym, jak ważne są dla przyszłości Polski wybory, które odbędą się już za tydzień. Zdaniem prezesa PiS zdobycie władzy przez opozycję skończy się „jedną wielką awanturą„.
– Z jednej strony jest nasz obóz patriotyczny, który odwołuje się do miłości do Polski. Z drugiej strony jest specyficzny przeciwnik, który ma cechy, których Polska powinna się obawiać – stwierdził prezes PiS podczas przemówienia w Białymstoku.
Zdaniem Kaczyńskiego opozycja jest niebezpieczna dla Polski. Zaznaczył też, że gdyby mimo wygranej PiS nie starczyło partii w nowych Sejmie szabel, władzę sprawować będzie koalicja aż jedenastu ugrupowań opozycyjnych. – Gdzie kucharek sześć, tam nie ma, co jeść – zażartował.
– Dziś potrzebny nam jest rząd, który da radę sobie z kryzysami. Takim rządem jest Prawo i Sprawiedliwość. Ten rząd będzie potrafił współpracować z prezydentem i innymi instytucjami. (…) Pan Tusk już powiedział, że prezydentowi rura zmięknie. Zobaczymy, komu zmięknie – uderzył w lidera największej partii opozycyjnej Kaczyński.
Szef PiS zapowiada „sukces tysiąclecia”
W dalszej części Kaczyński wymienił, co się stanie, gdy PiS jednak przegra. Jego zdaniem opozycja podniesie wiek emerytalny, a Tusk będzie realizował to, co będą mu kazali robić Niemcy. – Jak Niemcy kazali, to musi tak być. To jest powrót do niemieckiego porządku – groził lider PiS.
Jarosław Kaczyński kolejny raz też oznajmił, że aby Polska rosła w siłę, a Polakom żyło się dostatnio, potrzebna jest kolejna trzecia kadencja i ciągłość władzy. Wtedy nastąpi – jak to określił – „sukces tysiąclecia„. – Proszę namawiać wszystkich, by szli na wybory. Żeby nikt nie uchylał się też od udziału w referendum – powiedział na koniec i zszedł ze sceny.