Krzysztof Jackowski, którego słowa zawsze wzbudzają zainteresowanie i często też strach, przewiduje teraz możliwy udział polskich żołnierzy w konflikcie na Ukrainie oraz eskalację globalnych napięć. Czy to w ogóle ma prawo się wydarzyć?
Polskie wojska na Ukrainie? Jackowski mówi wprost
Krzysztof Jackowski od lat budzi zainteresowanie swoimi przepowiedniami, które często okazały się prawdziwe. Przyznaje jednak, że nie zawsze rozumie sens swoich wizji. – Czasami sam nie wiem, o co chodzi w moich wizjach – stwierdza jednoznacznie. Mówi też, że są to często tylko symbole, które ciężko zinterpretować.
Choć wielu ludzi mu nie wierzy, to w przeszłości skutecznie przewidział takie wydarzenia jak śmierć prezydenta Rzeszowa czy budowę muru na granicy z Białorusią. Od momentu, gdy wybuchł konflikt na Ukrainie, skupia się głównie na tym temacie. Czy to, co się dzieje, może przerodzić się w III wojnę światową?
Według Jackowskiego Polska oraz inne kraje NATO mogą wkrótce wysłać swoich żołnierzy na Ukrainę. Co ciekawe, mówi, że będą to ochotnicy, nie regularne jednostki armii. – Nasi żołnierze też tam pojadą – zapowiada niepokojąco wizjoner z Człuchowa.
Jego zdaniem będzie to stopniowe przyzwyczajanie opinii publicznej do obecności wojskowej w regionie.
„Będą nas przyzwyczajać do tego”
– Oni teraz pomału będą nas przyzwyczajać do tego. Żołnierze pochodzący z krajów z paktu NATO są i walczą. Z kolei my będziemy się o tym dowiadywać, ale w dziwny sposób. Będą do nas dochodzić takie informacje, że to są ochotnicy – mówił jasnowidz podczas ostatniego spotkania z widzami na YouTube.
Przepowiednie Jackowskiego dotyczące globalnych konfliktów zawsze budzą emocje. Tym razem przewiduje on, że z „małej wojny” na Ukrainie wyłoni się globalny konflikt określany jako III wojna światowa.
– To wszystko będzie dziwne. Nasi żołnierze pojadą też na wojnę. Razem z żołnierzami z Czech stworzą kompanię ochotników – przewiduje współczesny polski Nostradamus.
Twierdzi również, że Polska może być podzielona i że mieszkańcy wschodnich części kraju mogą uciekać na zachód, co sugeruje wewnętrzne i zewnętrzne napięcia w kraju. Nadal trzeba to traktować ze sporym dystansem i nieufnością.
