To wielka strata dla dziennikarstwa sportowego. Pracował nie tylko dla „Faktu”. Był redaktorem naczelnym portalu sportowego legia.com i sercem i duszą pisma „Nasza Legia”. Śmierć zabrała go w bardzo młodym wieku – donosi portal Goniec Rozrywka.
Od ulubieńca kibiców do ikony dziennikarstwa – historia niezwykłej drogi
Był nie tylko dziennikarzem, ale przede wszystkim pasjonatem. Jego kariera to historia miłości do słowa pisanego i sportu, która zaprowadziła go na szczyt polskiego dziennikarstwa sportowego. Początki kariery to praca dla magazynów „Ślizg” i „Machina”, ale to było jedynie preludium do wielkiej kariery.
To w „Fakcie” zmarły dziennikarz Łukasz Kowalski rozwinął skrzydła, by ostatecznie stać się sercem i duszą pisma „Nasza Legia”. Z kolei jako redaktor naczelny portalu legia.com, Kowalski był nie tylko kronikarzem, ale i architektem narracji wokół ukochanego klubu.
Jego teksty, pełne pasji i zaangażowania, sprawiały, że czytelnicy czuli się częścią klubowej rodziny. Wiadomość o odejściu Łukasza Kowalskiego pojawiła się 11 lipca na profilu „Dobrzy Ludzie – kibice Legii dzieciom” na portalu społecznościowym Facebook.
– Człowiek wybitnie inteligentny, dostrzegający w ludziach dobre rzeczy, których sami dostrzec nie potrafią. Przyjaciel naszej grupy, od początku wierzący w sens i ideę naszych działań – napisano w komunikacie.
– Nie tylko nas wspierał i motywował, ale też wielokrotnie pomógł osobiście i mogliśmy na niego liczyć. Jesteśmy zdruzgotani i niedowierzamy. Odszedł dobry człowiek… Łukasz do zobaczenia w Sektorze Niebo! Trzymaj się Braciszku! – napisano na Facebooku.
Krótki komunikat wystarczył, by wstrząsnąć całym środowiskiem. Śmierć dziennikarza to koniec pewnej ery w historii Legii Warszawy. Jego niepowtarzalny styl, zaangażowanie i umiejętność jednoczenia kibiców pozostawią lukę, którą trudno będzie wypełnić.