Świat polskiego sportu żegna kolejną wielką postać. Ikona sportów motorowodnych i wielokrotny mistrz świata i Europy opuścił nas w wieku 82 lat. Jego odejście to nie tylko strata dla rodziny, ale także dla całego środowiska sportowego. Był odznaczony m.in. Krzyżem Komandorskim Krzyżem Kawalerskim i Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski.
Odszedł po mistrzowsku. Żegnamy legendę polskich sportów motorowodnych
O śmierci legendy poinformował jego syn, Bartłomiej Marszałek, w rozmowie z „Super Expressem”. Słowa, które wypowiedział, oddają charakter i ducha swojego ojca: „Tata zmarł dzisiaj o 7 rano. Odszedł tak, jak żył, czyli po mistrzowsku. Trzymałem jego rękę do samego końca. Nie męczył się, nie cierpiał.”
Te poruszające słowa pokazują, że nawet w obliczu śmierci Waldemar Marszałek zachował godność i klasę, które towarzyszyły mu przez całe sportowe życie. Jako przyczynę zgonu podano niewydolność krążeniowo-oddechową, co wskazuje na spokojne odejście tej wielkiej postaci polskiego sportu.
Kariera Waldemara Marszałka to pasmo niezwykłych sukcesów, ale także dramatycznych wydarzeń. W latach 1979-1993 sześciokrotnie zostawał mistrzem świata w sportach motorowodnych, ustanawiając rekordy, które do dziś pozostają niepobite.
Waldemar Marszałek (82) – 🇵🇱 zawodnik sportów motorowodnych, samorządowiec, w latach 1998-2018 radny m. st. Warszawy (SLD). Sześciokrotny mistrz świata i czterokrotny mistrz Europy w zawodach motorowodnych. pic.twitter.com/nE5BYWIHG9
— Kto umarł? (@KtoUmarl) August 6, 2024
Jako pierwszy w historii trzy razy z rzędu został mistrzem świata (1979-1981), za co uhonorowano go złotym medalem UIM (Światowej Federacji Motorowodnej). Jednak to, co naprawdę wyróżnia historię Marszałka, to jego niesamowita determinacja i wola walki.
W 1982 roku, podczas zawodów w Berlinie, uległ poważnemu wypadkowi, który mógł zakończyć nie tylko jego karierę, ale i życie. Jego łódź rozpadła się na kawałki, a Marszałek tonął. Życie uratował mu rywal z NRD, Helmut Faustmann, który bez wahania skoczył do wody, by go ratować.
Marszałek przeżył śmierć kliniczną, był reanimowany przez 25 minut. Miał rozbitą czaszkę, rozerwany staw biodrowy i wodę w płucach. Mimo to, ku zdumieniu lekarzy i kibiców, nie tylko wrócił do zdrowia, ale także do sportu zdobywając kolejne tytuły mistrzowskie.