Minister edukacji Barbara Nowacka wywołała burzę w świecie edukacji, ogłaszając radykalne zmiany w podstawie programowej. Jej decyzje mogą mieć daleko idące konsekwencje nie tylko dla uczniów i nauczycieli, ale także dla całego rynku wydawniczego.
Nie będzie nowych podręczników? Nowacka uderza w biznes wydawniczy
W wywiadzie dla programu „Gość Wydarzeń” minister Nowacka ujawniła szokującą prawdę o planowanych zmianach w podstawie programowej. – To, że ktoś wydaje nową edycję, w nowym kolorze, jest jego prawem i wolą. Nie ma to uzasadnianie w tym, że będzie realizowana nowa podstawa programowa, bo ona będzie uszczuplona – oświadczyła stanowczo.
Minister nie pozostawiła złudzeń co do swoich intencji. – Ja rozumiem, że za tym idzie biznes, ale nie ma to uzasadnienia – dodaje Nowacka. Kolejna istotna kwestia została poruszona przez minister Nowacką w kwestii nauczania ukraińskich dzieci w Polsce.
– Drodzy rodzice, nie dajcie się nabrać – zaapelowała krótko szefowa resortu edukacji na antenie Polsat News. To oznacza, że mimo nowej podstawy programowej nie widać konieczności, by ponownie wydawać setki złotych na nowe podręczniki. Tego właśnie obawiali się rodzice.
Od nowego roku szkolnego wszystkie ukraińskie dzieci mieszkające w naszym kraju będą objęte obowiązkiem szkolnym. To radykalna zmiana w porównaniu z dotychczasowym systemem, który dawał możliwość wyboru między nauką zdalną w Ukrainie a systemem mieszanym.
– Nie ma możliwości, żeby dziecko ukraińskie otrzymywało świadczenie, nie chodząc do szkoły. To był nasz obowiązek włączyć je do systemu edukacyjnego – stwierdziła Nowacka. Minister zapewniła, że ukraińskie dzieci będą miały możliwość nauki zarówno polskiej, jak i ukraińskiej podstawy programowej.
Nowacka szacuje, że do polskich szkół trafi od 20 do 40 tysięcy ukraińskich dzieci. To ogromne wyzwanie logistyczne i finansowe dla polskiego systemu edukacji. Nie wiadomo, czy szkoły są gotowe na przyjęcie takiej liczby nowych uczniów i czy nauczyciele otrzymają odpowiednie wsparcie w tym zakresie.
