„Pali się u mnie! Niech pan przyjeżdża!” – te słowa, wypowiedziane drżącym głosem małego chłopca, na zawsze pozostaną w pamięci łódzkiego strażaka. W nocy z 5 na 6 lutego 2005 roku, gdy większość mieszkańców kamienicy przy ulicy Wschodniej pogrążona była we śnie, 7-letni Brajan Chlebowski zauważył to, czego nie dostrzegł nikt inny – ogień szybko rozprzestrzeniający się w jego mieszkaniu.
Heroizm 7-latka. Telefon małego Brajana uratował życie wielu
W obliczu niebezpieczeństwa chłopiec zachował się jak dorosły i działał z zimną krwią. Mimo strachu i szoku, jakiego doświadczył, zdołał w ostatniej chwili chwycić za telefon i zaalarmować służby ratunkowe. Jego odwaga i przytomność umysłu sprawiły, że strażacy błyskawicznie pojawili się na miejscu zdarzenia.
Gdy wóz strażacki dotarł pod wskazany adres, z okna na drugim piętrze buchał już gęsty dym. Strażacy natychmiast przystąpili do akcji ratunkowej. Przy drzwiach wejściowych znaleźli nieprzytomnego ojca Brajana. Chłopca odnaleziono w głębi mieszkania, leżącego bez ruchu na podłodze.
Tragiczny paradoks tej smutnej historii polega na tym, że jedyną ofiarą pożaru okazał się właśnie 7-letni wówczas Brajan Chlebowski. Chłopiec, który uratował życie wielu osobom, w tym swojemu ojcu, sam przegrał walkę o życie. Zatruty tlenkiem węgla, mimo heroicznej walki lekarzy, zmarł trzy dni później w szpitalu.
Matka chłopca do dziś przeżywa tamte chwile. Jest przekonana, że gdyby tylko udało jej się wrócić zaledwie pół godziny wcześniej do tragedii by zapewne nie doszło, a dziś chłopak dmuchałby w 26 świeczek na swoim urodzinowym torcie. Pożar w mieszkaniu przy ul. Dowborczyków 27 spowodowało zaprószenie ognia.
Brajan Chlebowski. Wielki mały człowiek i wzór do naśladowania
– Gdyby nie jego bohaterstwo, być może dzisiaj na cmentarzu byłoby kilka rodzin, a nie jedna – te słowa ówczesnego prezydenta Łodzi, Jerzego Kropiwnickiego, wypowiedziane podczas pogrzebu Brajana, doskonale oddały skalę poświęcenia małego bohatera. Oddał swoje życie, by ratować innych.
Brajan Chlebowski to polski 6-latek, który zginął w pożarze kamienicy w Łodzi w 2005 ale zdążył przedtem zadzwonić po straż pożarną i dzięki niemu uratowani zostali jego ojciec i kilkudziesięcioro mieszkańców kamienicy.
Dziś by miał 26 lat. pic.twitter.com/uU2g840eXp
— olasem (@olasempruch) September 3, 2024
Historia Brajana Chlebowskiego to nie tylko opowieść o heroizmie i poświęceniu. To także lekcja o tym, że nawet dziecko jest w stanie podejmować słuszne i szybkie decyzji w obliczu zagrożenia. Gdyby Brajan żył, 3 września 2024 roku obchodziłby swoje 26. urodziny. Zamiast tego, jego krótkie życie stało się inspiracją dla wielu.
17 lutego 2005 roku ówczesny prezydent Polski Aleksander Kwaśniewski pośmiertnie odznaczył Brajana medalem „Za Ofiarność i Odwagę”. Brajan Chlebowski stał się tamtego dnia najmłodszym laureatem tego prestiżowego odznaczenia w historii Polski.
Mały Brajan stał się też drugi raz bohaterem. Po śmierci wykonano mu bowiem zabieg pobrania organów. Skoro nie udało się uratować wtedy jego życia, jego organy przeznaczono na ratowanie innych potrzebujących przeszczepu dzieci. Sam został pochowany na Cmentarzu Wszystkich Świętych na Olechowie w Łodzi.
Pamięć o małym bohaterze jest wciąż żywa w Łodzi. Plac zabaw w łódzkim zoo, miejsce, które Brajan tak często odwiedzał i uwielbiał, nosi teraz jego imię. Specjalna tablica informacyjna przypomina wszystkim odwiedzającym o niezwykłej odwadze 7-latka. To nasz mały bohater. Bez peleryny.
Źródło: Onet, Wirtualna Polska