VII Kongres Prawa i Sprawiedliwości przyciągnął ponad półtora tysiąca delegatów, którzy przybyli z całego kraju, by wybrać najważniejsze gremia partyjne na kolejną kadencję. Atmosfera była naelektryzowana, a stawka ogromna.
Kaczyński wciąż prezesem PiS. Dramatyczne słowa o „czarnym okresie” i tajemnicza zapowiedź
Wszystkie oczy skierowane były na jedną postać – Jarosława Kaczyńskiego. Prezes, który kieruje ugrupowaniem od ponad dwóch dekad, stanął przed delegatami po raz kolejny, by ubiegać się o mandat zaufania. Nie było to jednak zwykłe głosowanie. Polityczne kulisy wskazywały na wewnętrzne napięcia i pytania o przyszłość partii po serii porażek wyborczych.
Gdy zamknęły się urny kongresowe, wyniki okazały się jednoznaczne. Na Kaczyńskiego zagłosowało 1214 delegatów spośród obecnych na sali. To liczba, która potwierdza silną pozycję długoletniego lidera, ale jednocześnie pokazuje skalę wyzwań stojących przed partią.
Moment ogłoszenia wyników był pełen emocji. Kaczyński, odbierając gratulacje, nie ukrywał, że zdaje sobie sprawę z ciężaru odpowiedzialności. Jego pierwsze słowa po ogłoszeniu rezultatów brzmiały jak szczere wyznanie człowieka, który stoi przed jednym z najtrudniejszych wyzwań w swojej politycznej karierze.
💬 Prezes PiS J. Kaczyński @OficjalnyJK: Musimy nastawić się na zmianę, która ma doprowadzić do tego, byśmy w tych różnych hierarchiach także awansowali. Mamy dużo do nadrobienia, ale jest to możliwe. To jest nasze zadanie, bo jeśli nie my, to kto? Ta droga prowadzi przez… pic.twitter.com/TMb6Y5j4Di
— Prawo i Sprawiedliwość (@pisorgpl) June 28, 2025
Prezes PiS otwarcie przyznał, że delegaci podjęli „pewne ryzyko”, wybierając go ponownie. Te słowa zabrzmiały jak echo wewnętrznych dyskusji o przyszłości ugrupowania. Kaczyński nie ukrywał także swojego wieku, podkreślając, że ma „swoje lata”, ale jednocześnie zapewniał o determinacji do dalszej walki.
Tajemnicze proroctwo o końcu „czarnego okresu”
Najbardziej intrygującą częścią przemówienia lidera PiS były jego słowa o „czarnym okresie”. Kaczyński malował przed delegatami obraz Polski, która przechodzi przez trudne chwile, ale równocześnie dawał nadzieję, mówiąc, że „już słońce się pojawia”.
Prezes ugrupowania nakreślił wizję kraju, który musi się zmienić, by zachować swoją tożsamość i niezależność. Mówił o konieczności obrony polskiej wolności, demokracji i praworządności. Te słowa brzmiały jak manifest polityczny, ale też jak osobiste credo człowieka, który całe życie poświęcił polityce.
Szczególnie emocjonalny był fragment o „marszu do przodu” i „pościgu”, który według Kaczyńskiego już dał Polsce wiele, ale wciąż pozostaje dużo do nadrobienia. Brzmiało to jak zapowiedź intensywnej kampanii politycznej, która ma doprowadzić do odzyskania władzy.
Lider PiS nie zapomniał także o sprawie zaprzysiężenia Karola Nawrockiego na prezydenta. Nazwał obecną sytuację „odrażającą burleską”, zapowiadając walkę o to, by prezydent został zaprzysiężony. To słowa, które pokazują determinację ugrupowania w dążeniu do zmiany układu sił w polskiej polityce.
Kaczyński kieruje Prawem i Sprawiedliwością nieprzerwanie od stycznia 2003 roku, kiedy zastąpił swojego brata Lecha. To już ponad dwie dekady na czele partii, która przeszła przez wzloty i upadki, rządziła Polską i wróciła do opozycji.