Atmosfera podczas porannych obrad była napięta jak nigdy dotąd. Parlamentarzyści zebrali się na nadzwyczajnym posiedzeniu, którego część przeprowadzono za zamkniętymi drzwiami. To, co wydarzyło się podczas tajnego głosowania, może odmienić losy jednego z najbardziej kontrowersyjnych polityków ostatnich lat. Były minister obrony narodowej, człowiek przez lata uważany za nietykalnego, stanął oko w oko z konsekwencjami swoich działań.
Były minister obrony stracił ochronę. Grożą mu lata za kratkami
Decyzja parlamentu była jednoznaczna, choć nie przyszła łatwo. Po długich debatach i zakulisowych rozmowach, posłowie zdecydowali się na krok, który jeszcze niedawno wydawał się niemożliwy. Antoni Macierewicz, wieloletni polityk Prawa i Sprawiedliwości, były przewodniczący słynnej podkomisji smoleńskiej, utracił swoją parlamentarną tarczę ochronną.
Napięcie sięgnęło zenitu, gdy marszałek Szymon Hołownia ogłosił wyniki. Sala zamarła w oczekiwaniu na liczby, które zadecydują o dalszych losach byłego ministra. To, co usłyszeli zgromadzeni, było przesądzeniem sprawy, która od miesięcy budziła emocje w całym kraju.
Ostateczny wynik głosowania był miażdżący dla obozu Prawa i Sprawiedliwości. Aż 240 parlamentarzystów opowiedziało się za odebraniem ochrony Macierewiczowi, podczas gdy tylko 190 stanęło w jego obronie. Dziewięciu posłów zdecydowało się pozostać neutralnymi, wstrzymując się od oddania głosu. Była to jedna z najbardziej jednoznacznych decyzji parlamentu w ostatnich miesiącach.
„Paskudna misja Antoniego M., której celem było ugruntowanie kłamstwa smoleńskiego i skłócenie Polaków na całe dekady, kończy się odebraniem mu immunitetu. Zawiadomień do prokuratury w jego sprawie jest dużo więcej. Wiem, młyny sprawiedliwości mielą powoli. Ale mielą.” (Donald Tusk).
Analiza głosowania ujawnia interesujące podziały polityczne. Podczas gdy wszyscy obecni posłowie PiS stanęli murem za swoim byłym ministrem, wsparcie ze strony innych ugrupowań opozycyjnych było minimalne. Zaledwie pięciu przedstawicieli Konfederacji, w tym Krzysztof Bosak, zdecydowało się poprzeć Macierewicza. Do nich dołączyło czterech posłów koła Wolnych Republikanów oraz trzech z Konfederacji Korony Polskiej.
Po drugiej stronie barykady stanęła zjednoczona koalicja rządząca. Wszyscy obecni parlamentarzyści partii tworzących obecny gabinet jednomyślnie poparli wniosek prokuratury. Ta jednomyślność pokazuje determinację obecnej władzy w rozliczaniu poprzedników. Dziewięciu konfederatów, którzy wstrzymali się od głosu, najwyraźniej nie chciało opowiedzieć się po żadnej ze stron tego politycznego sporu.
Tajemnice państwowe warte pięciu lat więzienia
Prokuratura Okręgowa nie zostawia wątpliwości co do powagi sytuacji. Śledczy twierdzą, że dysponują twardymi dowodami świadczącymi o tym, że były minister dopuścił się poważnego przestępstwa. Chodzi o okres między kwietniem 2018 roku a majem 2022 roku, gdy Macierewicz miał ujawnić dokumenty oznaczone różnymi klauzulami tajności – od „zastrzeżone” aż po najwyższy poziom „ściśle tajne”.
Rzecznik Prokuratury Krajowej, prokurator Przemysław Nowak, nie ukrywa, że sprawa jest poważna. Konsekwencje prawne mogą być dotkliwe – kodeks karny przewiduje za takie czyny karę pozbawienia wolności do pięciu lat. To oznacza, że były minister może spędzić za kratkami znaczną część swojej emerytury, jeśli sąd uzna go winnym.
Sam zainteresowany kategorycznie odrzuca wszystkie oskarżenia. Macierewicz twierdzi, że działał zgodnie z wytycznymi Służby Kontrwywiadu Wojskowego. Według jego relacji, otrzymał dokumenty precyzyjnie określające, które informacje może upublicznić. Przekonuje, że wszystkie materiały, które ujawnił, zostały wcześniej zatwierdzone przez odpowiednie służby jako te, które należało wyeliminować z kategorii tajnych.
Upadek kontrowersyjnej podkomisji i lawina zawiadomień
Historia podkomisji smoleńskiej sięga 2016 roku, gdy Macierewicz jako minister obrony podpisał rozporządzenie powołujące ten organ. Od 2018 roku sam stanął na jej czele, prowadząc działania, które budziły kontrowersje od samego początku. Kulminacją prac było przedstawienie w kwietniu 2022 roku raportu całkowicie podważającego ustalenia oficjalnej komisji kierowanej przez Jerzego Millera.
Najbardziej szokującym elementem działalności podkomisji było złożenie do prokuratury zawiadomienia o niczym innym jak o podejrzeniu zamachu na prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Członkowie zespołu Macierewicza oskarżyli nieznanych sprawców o morderstwo wszystkich 95 pasażerów prezydenckiego samolotu, który rozbił się pod Smoleńskiem w kwietniu 2010 roku.
Po przejęciu władzy przez obecną koalicję, nowe kierownictwo resortu obrony błyskawicznie rozwiązało podkomisję. Powołano specjalny zespół, który miał zbadać sposób jej funkcjonowania. Efekty tej kontroli okazały się druzgocące – Ministerstwo Obrony Narodowej złożyło do prokuratury aż 41 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstw. To bezprecedensowa liczba, która pokazuje skalę nieprawidłowości wykrytych przez audytorów.