Monika Olejnik od lat należy do grona najbardziej rozpoznawalnych twarzy polskiej telewizji. Prezenterka TVN24, znana ze swojego charakterystycznego stylu prowadzenia rozmów, rzadko decyduje się na osobiste zwierzenia. Tym razem jednak podjęła trudną decyzję i podzieliła się z widzami bolesnym wspomnieniem z przeszłości.
Dramatyczne wyznanie Moniki Olejnik. „Nie mogłam oddychać”
Wszystko zdarzyło się podczas rozmowy na antenie stacji o najnowszej produkcji Wojciecha Smarzowskiego. Film „Dom dobry” porusza wiele społecznych problemów, które dotykają Polaków na co dzień. Dla dziennikarki seans okazał się niezwykle trudnym doświadczeniem, które zmusiło ją do konfrontacji z własnymi przeżyciami.
Olejnik przyznała, że podczas oglądania obrazu reżysera miała problemy z oddychaniem. Emocje, które wzbudziła w niej produkcja, okazały się przytłaczające. Wiązało się to z wydarzeniami, które miały miejsce wiele lat temu, gdy dziennikarka była znacznie młodsza.
Bolesna prawda sprzed dekad
Prezenterka ujawniła, że gdy miała zaledwie 20 lat, podjęła decyzję o zawarciu związku małżeńskiego. Jej wybranek był od niej starszy o kilka lat i początkowo wydawał się uroczy. Niestety, rzeczywistość szybko okazała się brutalna. Mąż dwukrotnie ją pobił, co zmusiło młodą wówczas kobietę do podjęcia drastycznych kroków.
Olejnik skontaktowała się z rodzicami, informując ich o konieczności powrotu do domu rodzinnego. Podjęła decyzję o zakończeniu małżeństwa, co w tamtych czasach wiązało się z dodatkowymi komplikacjami. Proces rozwodowy z udowodnieniem winy był dla niej nie tylko trudny emocjonalnie, ale również kosztowny pod wieloma względami.
Dziennikarka podkreśliła, jak istotne jest poruszanie takich tematów publicznie. Jej zdaniem otwarta rozmowa o przemocy domowej może pomóc innym kobietom, które znajdują się w podobnej sytuacji. Często to właśnie brak wsparcia i presja otoczenia sprawiają, że ofiary pozostają w toksycznych relacjach.
Społeczne przekonania wciąż przeszkodą
Prezenterka zwróciła uwagę na postawy, z jakimi spotykają się osoby dotknięte przemocą w rodzinie. Niektórzy rodzice namawiają swoje córki do wytrwania w destrukcyjnych związkach, tłumacząc to obawą przed opinią społeczną. Padają argumenty o możliwej zmianie partnera czy nieprzyzwoitości opuszczenia męża.
Olejnik zaznaczyła, że mimo upływu czasu i pozornego postępu cywilizacyjnego, wiele się w tym zakresie nie zmieniło. Społeczne przekonania wciąż stanowią barierę dla kobiet pragnących wydostać się z przemocowych relacji. Dziennikarka sama musiała zmierzyć się z tymi trudnościami, podejmując odważną decyzję o odejściu.
Myślała, że po rozwodzie zamknęła ten rozdział na zawsze. Życie pokazało jednak, że przeszłość potrafi powrócić w najmniej oczekiwanym momencie. Po wielu latach spokoju temat jej pierwszego małżeństwa nieoczekiwanie wrócił w bulwersujących okolicznościach.
Nieprzyjemny finał po latach
Pewna osoba, którą Olejnik określiła mianem pseudodziennikarza, odnalazła grób jej byłego męża. Na tej podstawie publicznie oskarżyła prezenterkę o zaniedbywanie miejsca spoczynku zmarłego. Sytuacja była dla dziennikarki tym bardziej absurdalna, że nie miała pojęcia o śmierci swojego byłego partnera.
Od momentu rozwodu Olejnik całkowicie zerwała kontakt z byłym mężem. Nie utrzymywali żadnych relacji, dlatego informacja o jego zgonie w ogóle do niej nie dotarła. Atak ze strony rzekomego dziennikarza był więc nie tylko niesprawiedliwy, ale również oparty na fałszywych założeniach.
Historia opowiedziana przez Monikę Olejnik pokazuje, jak długotrwałe mogą być konsekwencje przemocy domowej. Trauma nie kończy się wraz z opuszczeniem toksycznego związku, a społeczeństwo często nie rozumie skali problemu. Dziennikarka swoim wyznaniem dała głos tysiącom kobiet doświadczających podobnych sytuacji.


