Przypadkowa osoba mieszkająca we Włocławku natrafiła na ciało kota. Był to bez wątpienia kot rasowy (sfinks) z natury pozbawiony sierści. Zdjęcia zwierzaka przesłane zostały do władz Fundacji Mondo Cane. Nie wiadomo, czy kot został porzucony, czy też uciekł z domu.
Włocławek. Martwy kot rasy sfinks leżał przy rondzie
Nie ma pewności, co jest powodem śmierci zwierzęcia. Możliwe, że doszło do porzucenia (czyli skazania kota na pewną śmierć w tych warunkach pogodowych) lub po prostu do przypadkowego zagubienia.
Przypadkowa osoba natrafiła na jego ciało 14 grudnia w okolicy włocławskiego lasu przy rondzie Falbanka. Sprawa zbulwersowała mieszkańców, którzy licznie komentowali poniższy wpis fundacji
– Biedactwo, pewnie zamarzło w ogromnym cierpieniu – napisała jedna z internautek. – Sfinksa nie da się wypuszczać, nie ma szans, nie ma warunków na wyjście sfinksa poza dom i każdy o tym wie – skomentowała kolejna. Problem w tym, że nie wiadomo, co było powodem śmierci kota – czy uciekł on z domu właścicielom, czy też został celowo wyrzucony na skraju lasu.
– Mi się raczej wydaje, że ona uciekła komuś. To są drogie koty i raczej nikt by go nie porzucił. Pomijam fakt, że w domu potrafią trząść się z zimna, a co dopiero na takich mrozach – napisała kolejna z internautek poruszonych historią.
Organizacja Mondo Cane i pracujący w niej wolontariusze niestety nie wykluczają najgorszej możliwości, czyli tego, że zwierzę mogło zostać celowo porzucone. Może bowiem wskazywać na to miejsce, w którym leżało jego ciało (skraj lasu i droga wylotowa z miasta).
Rasa sfinks pozbawiona jest owłosienia. Koty te nawet w warunkach domowych najczęściej ubierane są w specjalne stroje, które gwarantują utrzymanie ciepła. Nagi kot tej rasy na zewnątrz nie ma niestety żadnych szans na przeżycie.
Źródło: Facebook, ddwloclawek.pl