Masowe kontrole przyłączy wodociągowych w polskich gminach ujawniają szokującą skalę nielegalnych praktyk. Mieszkańcy ryzykują wysokie kary finansowe, a niektóre samorządy proponują ugodowe rozwiązania.
Nielegalne połączenia wodno-kanalizacyjne odkryte na niespotykaną skalę
Deszczówka, wody gruntowe, a nawet studnie – pomysłowość mieszkańców w tworzeniu nielegalnych przyłączy do sieci wodno-kanalizacyjnej nie zna granic. Kontrole prowadzone przez gminy w całej Polsce przynoszą alarmujące rezultaty.
W małopolskich Niepołomicach podczas zaledwie miesięcznej weryfikacji jednej ulicy odkryto aż 16 przypadków niedozwolonych podłączeń. Niektórzy właściciele posunęli się do tego stopnia, że samowolnie wpięli do miejskiej kanalizacji sanitarnej wody ze swoich studni. Problem nielegalnych przyłączy zatacza coraz szersze kręgi. Szczecińskie wodociągi postanowiły sięgnąć po nietypową metodę wykrywania nieprawidłowości.
Specjalistyczny, bezpieczny dla środowiska dym, przypominający oprawę świetlną z dyskotek, pozwala błyskawicznie zidentyfikować miejsca niedozwolonych podłączeń. Gdy mgła pojawia się w rynnach lub odwodnieniach liniowych posesji, stanowi to niepodważalny dowód naruszenia prawa.
Kary i konsekwencje – gminy nie pozostawiają złudzeń
Samorządy różnie podchodzą do wykrytych nieprawidłowości. Szczecin i Niepołomice zapowiadają surowe sankcje – grzywny mogą sięgać nawet 10 tysięcy złotych. Natomiast władze podwarszawskiego Izabelina postanowiły dać mieszkańcom szansę na uniknięcie dotkliwych konsekwencji finansowych.
Osoby, które do końca stycznia samodzielnie zgłoszą nielegalne przyłącza, zostaną zwolnione z opłat legalizacyjnych, wynoszących standardowo od 2 do 3 tysięcy złotych. Najbardziej rygorystyczne podejście prezentuje mazowiecki Łaskarzew. Tam oprócz standardowych kar wprowadzono dodatkową sankcję – tysiąc złotych nawiązki za każdy miesiąc korzystania z nielegalnego przyłącza. Kontrole w tym mieście rozpoczną się w styczniu 2025 roku.
– Jeśli dym pojawi się na posesji, w rynnie czy w odwodnieniu liniowym, jest to sygnał, że właściciel nielegalnie podłączył swoją instalację do kanalizacji sanitarnej – tłumaczy przedstawiciel szczecińskiego ZWiK. Eksperci z branży wodno-kanalizacyjnej podkreślają, że nielegalne przyłącza nie tylko narażają ich właścicieli na kary finansowe, ale przede wszystkim mogą prowadzić do poważnych awarii całej sieci miejskiej.
Szczecińskie służby koncentrują się głównie na obszarach, gdzie zaobserwowano nietypowe wzrosty przepływu wody podczas opadów deszczu. To właśnie takie anomalie najczęściej świadczą o istnieniu niedozwolonych podłączeń deszczówki do systemu kanalizacji sanitarnej.
Eksperci ostrzegają, że problem nielegalnych przyłączy może być znacznie poważniejszy niż początkowo zakładano. Przypadek Niepołomic, gdzie na pojedynczej ulicy wykryto kilkanaście naruszeń, sugeruje, że podobna sytuacja może występować w wielu innych miejscowościach. Dlatego kolejne gminy zapowiadają intensyfikację kontroli i zaostrzenie kar dla osób łamiących prawo.