Antoni Macierewicz stracił prawo jazdy po przekroczeniu limitu punktów karnych. Były minister obrony narodowej będzie musiał ponownie zdać egzamin oraz przejść badania psychologiczne. Co ciekawe, terminy wyznaczy mu Rafał Trzaskowski.
Wielkie problemy Antoniego Macierewicza. Były minister przekroczył wszelkie granice
Konsekwencje jego nieodpowiedzialnego zachowania na drodze właśnie zaczynają go doganiać – stracił prawo jazdy i czeka go szereg procedur, by móc ponownie zasiąść za kierownicą. Seria niebezpiecznych manewrów i lekceważenie przepisów doprowadziły do tego, że na koncie polityka PiS znalazło się aż 31 punktów karnych.
To o siedem więcej niż wynosi dozwolony limit. Do wykroczeń dochodziło systematycznie – wyprzedzanie na przejściach dla pieszych, przekraczanie linii ciągłej czy rozmawianie przez telefon podczas prowadzenia pojazdu. Mimo świadomości narastających punktów, polityk konsekwentnie ignorował przepisy i dalej prowadził samochód.
Przekroczenie limitu 24 punktów karnych oznacza konieczność ponownego zdania egzaminu na prawo jazdy oraz wykonania badań psychologicznych. Procedura ta dotyczy wszystkich kierowców, również posłów.
Seria wykroczeń byłego ministra – punkty karne sypały się jak z rękawa
Za wyznaczenie terminów odpowiada starosta, a w przypadku Warszawy – prezydent miasta. To właśnie Rafał Trzaskowski, jako gospodarz stolicy, ma teraz decydujący wpływ na harmonogram działań wobec Antoniego Macierewicza. Stołeczny ratusz już podjął działania w tej sprawie.
– Kiedy dostajemy wniosek o ponowną weryfikację uprawnień kierowcy z policji, urząd miasta stołecznego wysyła niezwłocznie do takiej osoby dokumenty mówiące o tym, że musi zdać egzamin w celu sprawdzenia kwalifikacji do prowadzenia pojazdów – informuje Monika Beuth, rzeczniczka prasowa urzędu miasta, cytowana przez portal moto.pl.
Sytuacja komplikuje się, ponieważ były minister ignoruje korespondencję z ratusza. Dwukrotnie próbowano dostarczyć mu pisma, jednak za każdym razem były one jedynie awizowane. Według rzeczniczki urzędu miasta nie zmienia to jednak biegu sprawy – terminy nadal płyną, a decyzja po pewnym czasie zostanie uznana za skutecznie doręczoną.
Sprawy nabrały tempa 10 grudnia podczas obchodów „miesięcznicy smoleńskiej”, kiedy to Macierewicz został zatrzymany do kontroli drogowej. Mimo że tłumaczył się nieotrzymaniem żadnego pisma o odebraniu prawa jazdy, w policyjnym systemie widniała już informacja o przekroczeniu limitu punktów karnych. Skutkowało to natychmiastowym elektronicznym zatrzymaniem dokumentu.
Były minister nie może już prowadzić samochodu
Polityk otrzymał pokwitowanie o tymczasowym odebraniu prawa jazdy, które weszło w życie po siedmiu dniach. Od 17 grudnia były minister nie może prowadzić samochodu. Złamanie tego zakazu będzie skutkować poważnymi konsekwencjami – grozi za to areszt, więzienie lub grzywna w wysokości minimum 1500 złotych. Dodatkowo sąd może orzec zakaz prowadzenia pojazdów.
Sierżant sztabowy Paweł Chmura z Komendy Stołecznej Policji przestrzega: „Jeśli osoba, która ma cofnięte uprawnienia, mimo to kieruje samochodem, popełnia przestępstwo z art. 180a Kodeksu karnego”. Przepis ten przewiduje karę grzywny, ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Przywrócenie uprawnień do kierowania pojazdami będzie możliwe dopiero po pozytywnym zaliczeniu badań psychologicznych i zdaniu egzaminu. Do tego czasu były minister musi powstrzymać się od prowadzenia samochodu, by nie narażać się na dodatkowe konsekwencje prawne.