Zachwycasz się głosem ulubionego artysty? Jego bezbłędne wykonania sprawiają, że masz ciarki na plecach? A może zastanawiałeś się kiedyś, dlaczego niektórzy wokaliści brzmią zupełnie inaczej na koncertach niż na płytach?
Odpowiedź może być zaskakująca i rozczarowująca dla wielu fanów współczesnej muzyki popularnej. Technologia, która miała być tylko pomocniczym narzędziem, stała się głównym składnikiem sukcesu wielu dzisiejszych „gwiazd”.
Czy autotune zabił prawdziwą muzykę? Oto sekret nowoczesnych gwiazd muzyki
Kiedy w 1998 roku Cher wydała swój hit „Believe”, niewielu słuchaczy zdawało sobie sprawę, że charakterystyczne zniekształcenie jej głosu zapoczątkuje rewolucję, która na zawsze zmieni przemysł muzyczny. Robotyczne brzmienie, które wtedy wydawało się tylko ciekawym eksperymentem, dziś jest powszechnym standardem – często ukrytym, ale wszechobecnym elementem produkcji muzycznej.
Narzędzie zwane autotunem zostało opracowane przez Andy’ego Hildebranda w 1996 roku. Pierwotnie miało służyć do dyskretnego poprawiania niewielkich niedoskonałości w nagranych wokalach. Szybko jednak producenci muzyczni odkryli, że można go używać nie tylko do kosmetycznych poprawek, ale do całkowitej transformacji głosu – nawet takiego, który kompletnie nie trafia w nuty.
To, co miało być tajemnicą branży, stało się jej największym skandalem. Procesor dźwięku, który miał pomagać utalentowanym artystom w osiąganiu doskonałości, stał się przepustką do kariery dla osób, które nie posiadają naturalnych zdolności wokalnych.
Autotune. Co to? Cyfrowy dopalacz dla nieudolnych wokalistów
Kanye West, Britney Spears, Lil Wayne – lista gwiazd korzystających z tego narzędzia jest długa i ciągle rośnie. Prawda o ich wokalnych możliwościach czasem wychodzi na jaw w najmniej oczekiwanych momentach.
Wystarczy przypomnieć występ Kanye Westa podczas „Saturday Night Live”, gdy próbował wykonać „Love Lockdown” bez wsparcia technologii. Efekt? Artysta został wyśmiany w internecie za swoje prawdziwe umiejętności wokalne. Temat skomentował między innymi Craig Anderton, doświadczony producent muzyczny i kompozytor.
„Jeśli ktoś używa go gustownie tylko po to, by poprawić kilka nut tu i tam, to nawet nie wiesz, że został użyty, więc nie dostaje żadnych rekwizytów za wykonanie dobrej roboty. Ale jeśli ktoś nadużywa go, to jest to bardzo oczywiste – zmienia się jakość dźwięku głosu i ludzie mówią 'Och, to ten Auto-Tune – to straszna rzecz, która przyczynia się do upadku i schyłku zachodniej muzyki, jaką znamy.”
Muzykę przez tysiąclecia wyróżniała od innych form sztuki możliwość bezpośredniego przekazywania emocji podczas występów na żywo. Spontaniczność, pasja, nawet drobne niedoskonałości – to wszystko tworzyło autentyczne przeżycie artystyczne. Autotune systematycznie niszczy tę wyjątkowość.
Emocje kontra perfekcja – co tracimy przez robotyzację głosu?
Podczas gdy dawniej artyści musieli latami szlifować swój warsztat, dziś wystarczy atrakcyjny wizerunek i sprawny producent. Muzycy wykonujący muzykę pop regularnie korzystają z autotune’a podczas koncertów, często stawiając spektakularne układy taneczne ponad jakość wokalu. Rodzi to fundamentalne pytanie – czy nadal mówimy o muzyce, czy już tylko o multimedialnym show?
Nie wszyscy jednak poddają się tej trendowi. W 2009 roku zespół „Death Cab for Cutie” rozpoczął kampanię przeciwko nadużywaniu autotune’a, protestując nawet podczas gali Grammy. Podobnie legendarni artyści, jak Rolling Stones czy Paul McCartney, nigdy nie sięgnęli po to rozwiązanie, prezentując swoje prawdziwe głosy – z wszystkimi niedoskonałościami, ale też z autentycznymi emocjami.
Co ciekawe, również mniejsze, lokalne zespoły często pozostają wierne oryginalnym brzmieniom. Nie zawsze z wyboru – czasem z konieczności finansowej, gdyż zaawansowane systemy autotune’a używane na żywo są kosztowne. Paradoksalnie, to właśnie występy tych mniej znanych artystów mogą dostarczyć najbardziej autentycznych przeżyć muzycznych.
Nie chodzi o całkowite odrzucenie nowoczesnych technologii. Historia muzyki zawsze była powiązana z innowacjami technicznymi – od elektrycznych gitar po syntezatory. Kluczowa różnica tkwi w tym, że dawne narzędzia rozszerzały możliwości utalentowanych muzyków, podczas gdy autotune często całkowicie zastępuje talent.
Gdy następnym razem będziesz słuchać swojego ulubionego artysty, zadaj sobie pytanie – czy zachwycasz się jego talentem, czy umiejętnościami jego producenta? Czy kupujesz bilet na koncert, by usłyszeć prawdziwego człowieka z jego emocjami, czy cyfrowo przetworzonego robota? Odpowiedź może zmienić twoje postrzeganie współczesnej muzyki popularnej na zawsze.