Na konklawe, które wybierze następcę papieża Franciszka, nie pojawi się żaden kardynał mianowany w tajemnicy. W gronie elektorów znajdzie się natomiast czterech Polaków. Tradycja tajnych nominacji kardynalskich, kultywowana jeszcze za czasów św. Jana Pawła II, odchodzi do historii.
Koniec pewnej epoki – procedura wyboru następcy Franciszka bez kardynałów „in pectore”
Świat katolicki przygotowuje się do jednego z najważniejszych wydarzeń w życiu Kościoła – wyboru nowego papieża po śmierci Franciszka. Procedura konklawe, podczas której kardynałowie wybierają nowego Biskupa Rzymu, opiera się na wielowiekowej tradycji, choć niektóre jej elementy powoli zanikają.
Jednym z nich jest instytucja kardynałów „in pectore” – nominowanych, ale nieujawnionych publicznie duchownych, którzy mogliby uczestniczyć w wyborze następcy św. Piotra. W nadchodzącym konklawe nie pojawi się żaden kardynał mianowany „in pectore”, co stanowi symboliczny koniec pewnej epoki w historii Kościoła.
Jak wynika z dostępnych informacji, ostatnim papieżem, który korzystał z tej wyjątkowej procedury, był św. Jan Paweł II. Żaden z jego następców – ani Benedykt XVI, ani Franciszek – nie zdecydował się na tajne nominacje kardynalskie.
Tajemnica „in pectore”
Procedura mianowania kardynałów „in pectore” (co dosłownie oznacza „w sercu”) została stworzona w szczególnym celu – aby chronić duchownych znajdujących się w krajach, gdzie Kościół katolicki spotykał się z wrogością władz. Papież, ogłaszając listę nowych kardynałów, mógł zastrzec, że niektórych nazwisk nie ujawni publicznie ze względu na ich bezpieczeństwo.
Historia zna kilka przypadków zastosowania tej procedury przez Jana Pawła II. Jednym z najbardziej znanych był przypadek kardynała Ignatiusa Gong Ping-meia z Chin, którego nominacja została ujawniona dopiero po jego wyjeździe z ojczyzny. Na podobnych zasadach kardynałami zostali Marian Jaworski ze Lwowa oraz Janis Pujats z Rygi – obaj początkowo nominowani „in pectore”, a następnie publicznie ogłoszeni kardynałami podczas pontyfikatu polskiego papieża.
Interesującym przypadkiem jest czwarta nominacja kardynalska „in pectore” dokonana przez Jana Pawła II tuż przed jego śmiercią. Ponieważ papież nie zdążył ujawnić nazwiska tego duchownego ani nie pozostawił odpowiednich zapisów w tej sprawie, nominacja ta utraciła moc. Tajemnica tożsamości czwartego kardynała „in pectore” pozostaje nierozwiązana.
Obecnie w konklawe, które wybierze następcę papieża Franciszka, udział będą mogli wziąć wyłącznie kardynałowie, którzy nie ukończyli 80. roku życia. Wśród nich znajdzie się czterech Polaków, co świadczy o wciąż silnej pozycji polskiego Kościoła w Watykanie, pomimo zakończenia ery Jana Pawła II.
Zanik praktyki mianowania kardynałów „in pectore” może świadczyć o zmieniających się realiach geopolitycznych i malejącej potrzebie ukrywania nominacji kardynalskich, nawet w krajach tradycyjnie uznawanych za trudne dla działalności Kościoła katolickiego.
Procedura ta, wymagająca osobistego zaangażowania papieża, który musiał ujawnić nazwiska nominowanych przed swoją śmiercią lub pozostawić jasne dyspozycje dotyczące ich ogłoszenia, stanowiła wyjątkowy element papieskiej władzy nad kształtem kolegium kardynalskiego.
Źródło: Onet.pl