Chaos w polskim wymiarze sprawiedliwości. Ministerstwo Sprawiedliwości zostało zmuszone do natychmiastowego wycofania opublikowanych tablic alimentacyjnych po tym, jak eksperci podatkowi dokonali szokujących wyliczeń. Okazało się, że proponowane kwoty mogą doprowadzić płacących alimenty do kompletnej ruiny finansowej, a nawet zmusić ich do zaciągania kredytów na wypełnienie obowiązków rodzicielskich.
Tablice alimentacyjne wycofane. Matematyka nie kłamie – rodzice na minusie
Tablice miały być jedynie materiałem pomocniczym dla sędziów rodzinnych, ale ich treść wywołała prawdziwą burzę w sieci. Gdy specjaliści przyjrzeli się szczegółom, odkryli niepokojące błędy w konstrukcji systemu, które mogły prowadzić do absurdalnych sytuacji.
Najbardziej dramatyczne przypadki ujawniła doradczyni podatkowa Grant Thornton Małgorzata Samborska. Jej wyliczenia pokazują skalę problemu w całej okazałości. Rodzic zarabiający brutto 24 tysięcy 401 złotych miesięcznie, co przekłada się na około 15 tysięcy złotych na rękę, musiałby zgodnie z tablicami płacić alimenty na trójkę dzieci w wysokości ponad 19 tysięcy złotych.
Matematyka jest bezlitosna – taki rodzic nie tylko oddałby całą swoją pensję, ale musiałby dodatkowo zaciągnąć kredyt na ponad 4 tysiące złotych miesięcznie, aby wywiązać się z nałożonych obowiązków. To oznacza, że już po pierwszym miesiącu znalazłby się w długach, a po roku jego zadłużenie sięgałoby kilkudziesięciu tysięcy złotych.
Tablica alimentacyjna (18+)
Przy zarobkach brutto 24 401 zł (czyli średniomiesięcznie netto 14 983 zł) – alimenty na trójkę dzieci wynoszą 19 008 zł ( 3×6336) ??? pic.twitter.com/GiqfJD5g4L— Małgorzata Samborska (@SamborskaM) July 24, 2025
Sytuacja nie wygląda lepiej w przypadku niższych dochodów. Ministerstwo w swoich przykładach wskazywało na osobę zarabiającą 9 tysięcy złotych brutto miesięcznie. Po odliczeniu podatków i składek zostaje jej około 6 tysięcy 465 złotych na rękę. Alimenty na trójkę dzieci według wycofanych tablic wyniosłyby 5 tysięcy 280 złotych, co pozostawiałoby rodzicowi zaledwie tysiąc 185 złotych na własne utrzymanie.
Resort w odwrocie – tablice znikają z ministerialnych stron
Wydział prasowy Ministerstwa Sprawiedliwości przyznał się do błędu i oficjalnie poinformował o wycofaniu kontrowersyjnych tablic. Resort zapowiedział dalsze prace oraz konsultacje nad projektem, aby go dopracować i wyjaśnić wszelkie wątpliwości. To jednak nie koniec problemów – pozostaje pytanie, jak mogło dojść do publikacji tak wadliwego materiału.
– Wprost jest napisane, że przy dochodzie (brutto) 9.000 zł alimenty wyniosą 5 280 zł. Tylko, że 9 tys. brutto to przy umowie o pracę to 6 465 zł netto. Po zapłacie alimentów zostaje 1 185 zł – pisze na portalu X Małgorzata Samborska.
Rzecznik rządu Adam Szłapka próbował bagatelizować sytuację, podkreślając, że tablice nie stanowiły źródła prawa i były jedynie wskazówką dla sądów i rodziców. Przyznał jednak, że zaproponowane rozwiązanie wywołało wiele kontrowersji i zostało wycofane do ponownych konsultacji.
Problem tkwi w konstrukcji tablic, które opierały się na dochodzie brutto, nie uwzględniając rzeczywistych możliwości finansowych płacących alimenty. Tablice dzieliły dzieci na grupy wiekowe od 0-7 lat, przez 8-11 lat, 12-15 lat, 16-18 lat, aż po kategorię 18 plus. W zależności od dochodu brutto i liczby dzieci ustalano kwoty alimentów, które w skrajnych przypadkach przewyższały całkowity dochód netto rodzica.
Eksperci ostrzegają, że gdyby sędziowie faktycznie zastosowali się do tych wytycznych, więzienia mogłyby zapełnić się rodzicami niezdolnymi do płacenia astronomicznych kwot alimentów. Dla wielu niepłacenie stałoby się jedyną możliwą opcją, co mogłoby prowadzić do jeszcze bardziej dramatycznych konsekwencji.