We wtorek szef polskiego rządu uczestniczył w uroczystościach z okazji Święta Niepodległości w swoim rodzinnym mieście. Atmosfera była podniosła, a zgromadzeni słuchali przemówienia premiera z uwagą. Nikt nie spodziewał się jednak, że podczas odwoływania się do narodowych symboli dojdzie do kontrowersyjnej sytuacji.
Hymn narodowy. Premier zaskoczył podczas uroczystości w Gdańsku
Donald Tusk postanowił wzmocnić swoje słowa, sięgając po fragment „Mazurka Dąbrowskiego”. To zawsze mocny chwyt retoryczny podczas patriotycznych uroczystości. Jednak tym razem coś poszło nie tak. Obecni na miejscu mogli usłyszeć nietypową wersję hymnu.
Premier wygłosił zdanie, które miało podkreślić wagę wspólnoty i jedności narodowej. Użył przy tym słowa, które w powszechnie znanej wersji tekstu nie występuje. Szef rządu wypowiedział następującą frazę: „Jeszcze Polska nie zginęła, póki my żyjemy”. Dodał przy tym: „Nie 'wy’, 'oni’, tylko 'my’. Póki my żyjemy”. Chciał w ten sposób zaakcentować wspólnotę i odpowiedzialność wszystkich Polaków.
Problem polega na tym, że Józef Wybicki, autor tekstu z 1797 roku, użył innego słowa. W oryginalnej wersji literackiej czytamy: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy. Co nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy”. Zamiast „póki” powinno być „kiedy”.
Ta różnica może wydawać się drobna, ale dla wielu stała się istotna. Zwłaszcza że dotyczy najważniejszego symbolu narodowego, który Polacy znają od dzieciństwa. Sytuacja szybko stała się tematem dyskusji w mediach społecznościowych.
Polityczna wymiana ciosów
Poseł Konfederacji Konrad Berkowicz nie pozostawił sprawy bez komentarza. Na platformie X zasugerował, że premier nie zna polskiego hymnu. To kąśliwe nawiązanie było tym bardziej znaczące, że niedawno między politykami doszło do publicznego spięcia.
Wiceprezes Nowej Nadziei został zatrzymany w krakowskim sklepie IKEA. Według ustaleń dziennikarza Radia Zet, ochrona przyłapała posła na wyniesieniu za linię kas towarów wartych 390 złotych, w tym ręczników i patelni. Patrol policji ukarał Berkowicza mandatem w wysokości 500 złotych.
Donald Tusk i jego znajomość polskiego hymnu. 😉 pic.twitter.com/ATmcbo3pjK
— Konrad Berkowicz (@KonradBerkowicz) November 11, 2025
Donald Tusk błyskawicznie zareagował na tę sytuację. W mediach społecznościowych napisał o przyłapaniu jednego z liderów Konfederacji na próbie kradzieży, dodając, że to mało w porównaniu z działaniami PiS. Berkowicz tłumaczył się pomyłką przy skanowaniu spowodowaną słuchawkami w uszach. Teraz role się odwróciły i to premier znalazł się pod ostrzałem krytyki politycznego oponenta.


