Poniedziałkowy poranek przyniósł wieść, której wielu analityków rynku spodziewało się od miesięcy, choć nikt nie chciał w nią wierzyć. Amerykańska firma odpowiedzialna za rewolucję w sprzątaniu domów oficjalnie kapituluje. Przedsiębiorstwo, które ponad dwie dekady temu pokazało światu, że odkurzanie może odbywać się bez udziału człowieka, dziś samo potrzebuje ratunku.
iRobot upada. Koniec legendy, która zmieniła nasze domy
Informacja przekazana przez agencję Reuters nie pozostawia złudzeń – iRobot Corp. znalazł się w sytuacji bez wyjścia. Firma złożyła dokumenty w ramach procedury chroniącej przed bankructwem, jednocześnie zawierając porozumienie z głównymi pożyczkodawcami. Ci ostatni, w zamian za anulowanie zadłużenia, przejmują aktywa producenta. Dla branży technologicznej to moment przełomowy, bowiem upadek dotyczy marki, która przez lata wyznaczała standardy w kategorii robotów domowych.
Historia ostatnich dwóch lat przypomina powolny upadek imperium. W 2023 roku wszystko wskazywało na szczęśliwe zakończenie – potężny koncern handlowy zamierzał wykupić firmę za astronomiczną kwotę przekraczającą miliard dolarów. Transakcja miała włączyć inteligentne odkurzacze do szerszego portfolio urządzeń dla nowoczesnych mieszkań.
Plany przekreśliły jednak instytucje regulacyjne po obu stronach Atlantyku. Urzędnicy w Brukseli i Waszyngtonie obawiali się monopolizacji rynku i zablokowali przejęcie. Ich zdaniem, gdyby gigant handlu elektronicznego przejął producenta, pozostali gracze zostaliby wypchnięci z branży.
Po upadku negocjacji nastąpiła seria bolesnych cięć – masowe zwolnienia, odejście wieloletniego szefa Colina Angle’a oraz desperackie próby ograniczenia wydatków. Żadne z tych działań nie zdołało jednak uratować tonącego statku.
Chińska lawina, której nie dało się zatrzymać
Prawdziwy cios przyszedł jednak z Azji. Producenci z Państwa Środka dosłownie zalali światowe rynki własnymi modelami robotów sprzątających. Marki pokroju Roborock, Dreame, Ecovacs czy Xiaomi oferowały urządzenia nie tylko znacznie tańsze, ale przede wszystkim bardziej zaawansowane. Podczas gdy amerykańska firma wciąż stawiała na starsze rozwiązania bazujące na kamerach, azjatycka konkurencja masowo implementowała precyzyjne skanery laserowe LiDAR, zapewniające o wiele dokładniejszą nawigację.
Różnica technologiczna okazała się druzgocąca. Konsumenci szybko zorientowali się, że za mniejsze pieniądze mogą otrzymać lepszy produkt. Marka, która przez lata była synonimem robotycznego odkurzacza, straciła swoją dominującą pozycję. Legendarny Roomba, który w 2002 roku jako pierwszy wtargnął do domów milionów ludzi na całym globie, przegrał batalię z młodszymi, bardziej zaawansowanymi rywalami.
Nowy właściciel i niepewna przyszłość
Złożenie dokumentów zabezpieczających przed wierzycielami nie oznacza natychmiastowego zniknięcia marki ze sklepowych półek. To rodzaj restrukturyzacji przeprowadzanej pod okiem sądu, dającej szansę na przetrwanie. Jak poinformował producent, całość udziałów trafi do firmy Picea – globalnego dostawcy zaawansowanych komponentów do robotów sprzątających. Prezes Gary Cohen zapewnia, że partnerstwo wzmocni kondycję finansową przedsiębiorstwa i zagwarantuje stabilność klientom oraz partnerom biznesowym.
Rzeczywistość bywa jednak brutalna. Przejęcie przez wierzycieli finansowych zazwyczaj wiąże się z drastycznymi decyzjami. Nowi właściciele będą dążyć do maksymalizacji wartości aktywów, co może skutkować sprzedażą tysięcy cennych patentów zgromadzonych przez lata, kolejnymi redukcjami etatów w działach badawczych, a nawet licencjonowaniem nazwy innym producentom.
Dla branży technologicznej upadek iRobota to symboliczny moment. Firma, która trzy dekady temu zapoczątkowała erę inteligentnych domów, dziś sama potrzebuje wsparcia, by przetrwać. Pytanie brzmi – czy pod nowym zarządem legendarny Roomba odzyska dawną świetność, czy może stanie się jedynie nostalgiczną pamiątką po czasach, gdy amerykańskie startupy dyktowały warunki na światowych rynkach technologicznych.


