in ,

Dramatyczna sytuacja w służbie zdrowia. „Będziemy szukać pieniędzy w lesie”

Dyrektorzy szpitali powiatowych w całej Polsce planują wspólny protest. Powodem są obawy o brak środków na lipcowe podwyżki dla medyków, które mogą kosztować nawet dwukrotnie więcej niż planuje rząd.

NFZ narodowy fundusz zdrowia składki składka nfz finansowanie służby zdrowia
Fot. Depositphotos

Polska służba zdrowia stoi przed kolejnym poważnym wyzwaniem. Dyrektorzy szpitali powiatowych z całego kraju przygotowują się do wspólnego protestu, który może wstrząsnąć systemem opieki medycznej. Wszystko przez narastającą niepewność wokół finansowania ustawowych podwyżek wynagrodzeń, które mają wejść w życie już 1 lipca – informuje Onet.

Szpitale powiatowe szykują wspólny bunt. Chodzi o miliardy złotych na podwyżki

Zarządzający placówkami medycznymi biją na alarm, ponieważ wciąż nie otrzymali jasnych informacji o tym, czy państwo zapewni wystarczające środki na realizację zobowiązań wobec pracowników służby zdrowia. Ta sytuacja budzi coraz większe obawy wśród kadry kierowniczej szpitali, która obawia się, że bez odpowiedniego wsparcia finansowego placówki mogą znaleźć się w dramatycznej sytuacji.

Agencja Oceny Technologii Medycznych i Taryfikacji przedstawiła scenariusz, który może okazać się niewystarczający dla rzeczywistych potrzeb szpitali. Według najnowszych wyliczeń, wariant minimalny zakłada pokrycie podwyżek jedynie dla pracowników zatrudnionych na podstawie umów o pracę. Całkowity koszt takiego rozwiązania w skali roku wynosi 9,1 miliarda złotych, z czego na drugie półrocze przypadnie około 4,55 miliarda złotych.

Problem polega jednak na tym, że te kalkulacje pomijają znaczną grupę pracowników służby zdrowia zatrudnionych na kontraktach. Dyrektorzy szpitali ostrzegają, że taka sytuacja może doprowadzić placówki do poważnych kłopotów finansowych i pogłębić problemy w funkcjonowaniu całego systemu opieki zdrowotnej.

Wiceprezes Ogólnopolskiego Związku Pracodawców Szpitali Powiatowych dr Tomasz Paczkowski podkreśla, że rekomendacja na poziomie 9 miliardów złotych obejmuje wyłącznie etatowców, podczas gdy wcześniejsze propozycje uwzględniały również osoby na kontraktach oraz pracowników administracji. Według jego szacunków, pełne pokrycie wszystkich kosztów wymagałoby niemal dwukrotnie większych środków finansowych.

Paczkowski ostrzega przed konsekwencjami wyboru niższego wariantu finansowania. Może to skutkować narastaniem zadłużenia szpitali lub powstaniem poważnych problemów wewnętrznych w placówkach. W jego szpitalu niemal połowa pielęgniarek pracuje na kontraktach, co oznacza, że bez dodatkowych środków nie będzie możliwe wypłacenie im należnych podwyżek.

Dyrektorzy pozostawieni bez głosu w kluczowych decyzjach

Szczególnie niepokojące dla środowiska szpitalnictwa powiatowego jest wykluczenie ich przedstawicieli z najważniejszych debat dotyczących przyszłości finansowania podwyżek. Ostatnie rozmowy na temat ustawy o minimalnych wynagrodzeniach toczą się podczas posiedzeń Trójstronnego Zespołu ds. Ochrony Zdrowia przy Ministerstwie Zdrowia, jednak przedstawiciele szpitali powiatowych nie zostali zaproszeni na najbliższe spotkanie poświęcone wydatkom na podwyżki.

Dr Mariusz Trojanowski, wiceprezes związku i dyrektor szpitala w Aleksandrowie Kujawskim, wyraża głębokie rozczarowanie takim podejściem. Wskazuje na brak odpowiedniego forum do rozmów i podkreśla, że dyrektorzy szpitali wciąż pozostają w niepewności co do środków, które otrzymają na wypłatę podwyżek. Jego zdaniem, podejmowanie decyzji w wąskim gronie bez udziału wszystkich zainteresowanych stron nie prowadzi do rozwiązania problemów systemowych.

Trojanowski odnosi się również sceptycznie do pojawiających się głosów o zamrożeniu ustawy gwarantującej coroczne podwyżki w ochronie zdrowia. Profesor Jarosław Fedorowski, prezes Polskiej Federacji Szpitali, sugerował takie tymczasowe rozwiązanie jako sposób na ustabilizowanie sytuacji finansowej szpitali. Jednak zdaniem Trojanowskiego, związki zawodowe nigdy nie wyrażą zgody na podobne rozwiązanie.

Chaos w systemie wynagrodzeń wymaga gruntownych zmian

Dyrektor z Aleksandrowa Kujawskiego zwraca uwagę na fundamentalne problemy konstrukcyjne obecnej ustawy. Jego zdaniem, przepisy wymagają gruntownej poprawy, ponieważ obecna forma prowadzi do licznych problemów interpretacyjnych, szczególnie w przypadku pielęgniarek. Przypomina, że jeszcze przed wejściem ustawy w życie Biuro Prawne Sądu Najwyższego ostrzegało przed możliwymi konsekwencjami, jednak ustawodawca zignorował te ostrzeżenia.

Trojanowski porównuje sytuację w ochronie zdrowia z innymi sektorami państwa, gdzie kwestie wynagrodzeń są jasno uregulowane. W wojsku, policji czy edukacji zasady wynagradzania są przejrzyste, podczas gdy w służbie zdrowia panuje znaczna dowolność prowadząca do chaosu systemowego.

Zgodnie z obowiązującymi przepisami, minimalne wynagrodzenie w zawodach medycznych ustala się na podstawie średniej krajowej z poprzedniego roku oraz współczynnika przypisanego do konkretnej profesji. Dane Głównego Urzędu Statystycznego pokazują, że przeciętne wynagrodzenie wzrosło w ubiegłym roku o 14,34 procent.

Najwyższym współczynnikiem 1,45 objęci są lekarze i dentyści z pełną specjalizacją, którzy otrzymają podwyżkę o 1488 złotych, osiągając minimalną pensję na poziomie 11 863 złotych. Magistrowie pielęgniarstwa, diagności laboratoryjni, fizjoterapeuci, farmaceuci oraz psychologowie kliniczni mają współczynnik 1,29, co oznacza wzrost o 1324 złote i minimalną pensję 10 554 złotych.

Medycy bez specjalizacji otrzymają dodatkowo 1221 złotych, stażyści zyskają prawie 975 złotych więcej, a inne grupy zawodowe zobaczą podwyżki od 882 do 1046 złotych. Dyrektorzy szpitali ostrzegają jednak, że bez odpowiedniego finansowania realizacja tych podwyżek może okazać się niemożliwa, co grozi dalszym zadłużaniem placówek i pogorszeniem sytuacji w całym systemie ochrony zdrowia.

przekaz z zaświatów prochy

Rozsypali prochy babci w jeziorze. Te ułożyły się w napis. Rodzina w szoku

służba w wojsku tatuaż zarost

Polska przygotowuje się na wojnę. MON uruchomił procedury mobilizacyjne