Kościół otrzyma od rządu finansowe wsparcie. Tarcza antykryzysowa 4.0 ma ułatwić ubieganie się o dofinansowanie wynagrodzenia duchownych i innych pracowników. PiS twierdzi, że Kościół zatrudnia wiele osób, a przez zamknięte świątynie spadły przychody z tacy.
Kościół dostanie dofinansowanie z tarczy
Sejm cały czas pracuje nad ostatecznym kształtem tarczy antykryzysowej w wersji 4.0. Ta jednak zamiast chronić pracowników w całej Polsce, ma w większym stopniu objąć ochroną Kościół i związki wyznaniowe. Zdaniem autorów zmian koronawirus spowodował, ze instytucja ma mniejsze dochody z tacy i ślubów.
O całej sprawie poinformowała późną nocą posłanka Lewicy Hanna Gill-Piątek. Doniosła mediom o planowanej poprawce, jaką zaproponowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości na komisji finansów publicznych.
Co robi poprawka o włączeniu związków wyznaniowych w benefity kolejnej tarczy antykryzysowej? Wjeżdża o 1.00 w nocy na Komisję Finansów Publicznych cała na biało. Zabierać pracownikom, dawać biznesom kościelnym – seems legit 🤦🏼♀️ W jakim kraju ja żyję.
— Hanna Gill-Piątek (@HannaGillPiatek) May 27, 2020
Jak wyglądają szczegóły? Otóż tarcza ma umożliwić „jednostkom organizacyjnym kościoła, związkom wyznaniowym oraz kościelnym osobom prawnym” przyznanie świadczeń w celu ochrony miejsc pracy. Pieniądze mają pochodzić z puli Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Posłowie PiS bronią zapisu jak niepodległości, dlatego że partia ta od zawsze jest blisko instytucji kościelnych.
PiS broni zapisu
– Kościół jest wyjątkowo pozbawiony przychodów w okresie epidemii. Ma osoby zatrudnione – mówił Henryk Kowalczyk, polityk partii rządzącej.
Podczas gdy pracownicy kościelni dostaną kolejne pieniądze, pozostali pracownicy będą mieli więcej powodów do obaw. Nowa wersja tarczy antykryzysowej będzie zawierała bardzo niekorzystne zmiany. Chodzi o te, które dotyczą kodeksu pracy.
Po wejściu tarczy w życie, pracodawcy będą bez pytania pracownika mogli wysłać ich na urlop (również wbrew ich zgodzie). Również termin tego urlopu będzie zależeć tylko i wyłącznie od pracodawcy.
Do tego dochodzi zielone światło do cięcia pensji nawet o 50 proc. lub zmniejszenia wymiaru czasu pracy o 20 proc. nawet do roku po epidemii. Dlatego jedno jest pewne – idą trudne czasy dla pracownika.
Źródło: WP, Gazeta.pl, Twitter