PiS traci grunt pod nogami, a Konfederacja nabiera sił w twierdzach Jarosława Kaczyńskiego. Spełnia się najczarniejszy sen lidera Prawa i Sprawiedliwości i to on jest największym jego zmartwieniem. Większym, niż przegrana w wyborach do Parlamentu Europejskiego.
Jarosław Kaczyński pełen obaw. Sypie się poparcie w bastionach PiS
Ugrupowanie Jarosława Kaczyńskiego ma nowe zmartwienie. Prezes PiS przyjrzał się dokładnie wynikom niedzielnych wyborów i wpadł w przerażenie. Okazuje się, że miejsca, gdzie zawsze był numerem jeden, czyli PiS-owskie bastiony, zaczynają stawiać na inne partie.
Spoglądając na mapę poparcia dla partii politycznych w Polsce, nietrudno zauważyć regiony, które zawsze służyły jako niezachwiane bastiony obu największych partii. Jednak najnowsze wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego rzucają całkiem nowe światło i uwidaczniają niepokojące oznaki przesunięć w elektoracie.
Konfederacja zjada kawałek po kawałku poparcie dla PiS w małych gminach, które od lat stanowiły serce i duszę elektoratu Jarosława Kaczyńskiego. W miejscowościach takich jak Godziszów, Lipnica Wielka czy Przytuły, gdzie jeszcze pięć lat temu PiS cieszyło się gigantycznym, przytłaczającym poparciem sięgającym nawet 89%, obecnie partia ta notuje spadki rzędu kilkunastu punktów procentowych na rzecz Konfederacji.
To bardzo niepokojący trend dla obozu Zjednoczonej Prawicy. Takie miasteczka zawsze były ostoją poparcia dla PiS, a teraz widzimy, jak elektorat ten zaczyna się sypać. Powód jest prosty. PiS walczy z młodymi i przedsiębiorczymi ludźmi stawiając na dodatki socjalne. Konfederacja wydaje się lepszą opcją dla młodszych wyborców.
PO też traci, ale nie tak wyraźnie
Aby jednak nie było tak wesoło, należy zauważyć, że zmiany zachodzą również w bastionach Platformy Obywatelskiej. Chociaż partia Donalda Tuska również odnotowuje pewne spadki w okręgach, gdzie tradycyjnie miała silną pozycję, to skala tych zmian wydaje się mniejsza niż w przypadku PiS.
Wilanów, Sopot czy Tarnowo Podgórne – tam zmiany w preferencjach wyborców były co najwyżej kilkuprocentowe, a KO wciąż utrzymuje relatywnie wysokie poparcie. Obraz wyłaniający się z tych wyników wyborczych jest zaskakujący i niepokojący dla każdego.
Jeśli trend utraty zaplecza będzie się utrzymywał, może to zapowiadać szersze przesunięcia na polskiej scenie politycznej w nadchodzących latach. Wyborcy coraz częściej oczekują realnych zmian, a nie obietnic. Z ich realizacją jest jednak spory problem.
