To chyba koniec marzeń o tanim prądzie w Polsce. Minister klimatu Paulina Hennig-Kloska wskazała jednak na jedną palącą kwestię i pokazała obywatelom jedyne rozwiązanie, które może przynieść ulgę tysiącom gospodarstw domowych.
Rachunki z kosmosu? Minister klimatu demaskuje błędy sprzedawców energii
– Jeśli ktoś na rachunku ma cenę wyższą niż 500 zł za MWh, to znaczy, że ma rachunek oparty na prognozie i powinien dostać korektę – oświadczyła minister Hennig-Kloska w wywiadzie dla Radia ZET. To cenna rada, bo obywatele, którzy w ostatnich dniach otrzymali astronomiczne rachunki za prąd, złapali się za głowy.
Okazuje się, że niektórzy sprzedawcy energii z powodu zbliżających się zmian cen pośpiesznie wysyłali odbiorcom prognozy płatności oparte na starym stanie prawnym. Te prognozy nie uwzględniały nowych mechanizmów ochronnych dla odbiorców, które weszły w życie 1 lipca 2024 roku.
W rezultacie, tysiące Polaków mogło otrzymać zawyżone rachunki, niezgodne z aktualnie obowiązującymi przepisami. Od 1 lipca do końca roku obowiązuje nowa cena maksymalna za energię elektryczną dla gospodarstw domowych – 500 zł za MWh netto, bez względu na zużycie energii.
Spółki energetyczne mają obowiązek stosować się do obowiązującego prawa i poinformować odbiorców o aktualnych prognozach.
Zwróciłam się do @MAPGOVPL i @UREgovPL, by podjąć działania i skorygować rachunki.
— Paulina Hennig-Kloska (@hennigkloska) July 3, 2024
Jednak czy ta zmiana oznacza ulgę dla portfeli Polaków? Niestety, nie dla wszystkich. Według wyliczeń, przeciętne gospodarstwo domowe zapłaci za prąd miesięcznie około 30 zł więcej. To może być dotkliwe dla wielu rodzin, szczególnie w obliczu rosnących kosztów życia.
Na szczęście rząd przewidział dodatkowe wsparcie. Od sierpnia będzie można wnioskować o bon energetyczny – jednorazowe świadczenie pieniężne dla gospodarstw domowych o niższych dochodach. Czy to wystarczy, by złagodzić skutki podwyżek – tego nie wiadomo. Bon będzie niestety dostępny tylko dla najbardziej potrzebujących.