Andrzej Domański ogłosił plany zmiany wskaźnika wzrostu wynagrodzeń w sektorze budżetowym. Ta nieoczekiwana decyzja może przynieść ulgę tysiącom pracowników sfery budżetowej, którzy od dawna borykają się z niedostatecznymi zarobkami.
Rząd ugina się pod presją – będą wyższe podwyżki!
Pierwotna propozycja rządu, zakładająca wzrost wynagrodzeń o zaledwie 4,1 procent, spotkała się z falą krytyki zarówno ze strony pracodawców, jak i związków zawodowych.
Wydawało się, że negocjacje utknęły w martwym punkcie. Jednak podczas posiedzenia Rady Dialogu Społecznego minister Domański rzucił bombę, która wstrząsnęła wszystkimi obecnymi.
Nie wiadomo dokładnie, o ile wzrosną wynagrodzenia, ale pewne jest, że pójdą w górę, co zdradził członek RDS-u ze strony związków zawodowych w rozmowie z „Dziennikiem Gazetą Prawną”. Ta enigmatyczna zapowiedź rozbudziła ogromne nadzieje tysięcy pracowników sektora publicznego, którzy z niecierpliwością oczekują na konkrety.
Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych nie zamierza spocząć na laurach. W ostrych słowach podkreślają, że podwyżki płac w sektorze finansów publicznych są nie tylko kwestią poprawy sytuacji finansowej pracowników, ale przede wszystkim gwarancją stabilności i jakości usług publicznych.
OPZZ grzmi domagając się konkretów i wzywając do docenienia tych, którzy codziennie pracują na rzecz społeczeństwa. Czy rząd ugnie się pod presją i spełni postulaty związkowców? Batalia o godne wynagrodzenia w budżetówce wkracza właśnie w decydującą fazę.
Wszyscy etatowcy z zapartym tchem oczekują na ogłoszenie nowego wskaźnika wzrostu wynagrodzeń. Wszyscy liczą na przełom. Dotychczasowa propozycja wzrostu o 4,1 proc. płacy w budżetówce jest dla OPZZ rozczarowaniem. Zdaniem działaczy tak niski wzrost będzie sprzyjał spłaszczaniu płac.