Czy Polska jest przygotowana na nową falę zachorowań? Eksperci ostrzegają, ale czy jest się czego bać? W ostatnich tygodniach media społecznościowe zalewa fala alarmujących wpisów sugerujących, że COVID-19 powraca ze zdwojoną siłą.
COVID-19 powraca. Czy grozi nam nowa fala pandemii?
Doniesienia z USA, gdzie odnotowuje się największą falę zachorowań od dwóch lat, oraz przypadki zakażeń wśród olimpijczyków w Paryżu, podsycają atmosferę niepewności. Polska stoi u progu nowej fali pandemii. Czy czeka nas powrót do życia w maseczkach?
Paweł Grzesiowski, Główny Inspektor Sanitarny, w rozmowie z PAP stwierdził, że obecnie nie są planowane żadne nowe ograniczenia ani obowiązkowe działania prewencyjne. Jednakże jego słowa nie do końca uspokajają opinię publiczną.
– Trend jest rosnący – przyznaje stanowczo Grzesiowski jednocześnie dodając, że szczyt zachorowań może nastąpić jesienią, po powrocie uczniów i studentów do szkół i na uczelnie. Co więcej, inspektor zaleca noszenie maseczek i zwiększenie uwagi na higienę rąk, co sugeruje, że sytuacja może być poważniejsza, niż się wydaje.
Brak masowego testowania utrudnia ocenę skali problemu, ale rosnące zainteresowanie testami na COVID-19 w aptekach jest niepokojącym sygnałem. Czy to zwiastun nadchodzącej katastrofy?
Paxlovid – cudowny lek i niedostępny luksus
W obliczu rosnącego zagrożenia, coraz więcej osób pyta o Paxlovid – pierwszy doustny lek zarejestrowany w leczeniu ambulatoryjnym COVID-19. Charakteryzuje się on imponującą 88-procentową skutecznością i wysokim poziomem bezpieczeństwa.
Niestety, rzeczywistość jest brutalna. Paxlovid, mimo swojego potencjału, pozostaje poza zasięgiem większości Polaków. Dlaczego? Cena tego „cudownego leku” waha się od 5,2 do nawet 6,8 tys. złotych! Co gorsza, jego dostępność w polskich aptekach graniczy z cudem.
Dr Jacek Smykał, specjalista chorób zakaźnych, w rozmowie z Gazetą Wyborczą, apeluje o zapewnienie dostaw Paxlovidu przed jesiennym szczytem zachorowań.
– Paxlovid stosowany jest w leczeniu dorosłych pacjentów, którzy nie wymagają tlenoterapii, ale źle przechodzą chorobę, są w grupie ryzyka. Lek nie leczy objawów, tylko zabija wirusa – wyjaśnia ekspert.
