Miliony Polaków nadal będą mogły korzystać z częściowo nieoskładkowanych umów-zleceń. Premier Donald Tusk podjął decyzję o wycofaniu się z reformy, która miała zrewolucjonizować rynek pracy i system emerytalny w Polsce.
Niespodziewana decyzja rządu. Pracownicy na zleceniu stracą szansę na godne emerytury
Minister Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz przekazała informację, która zaskoczyła ekspertów rynku pracy i ubezpieczeń społecznych. Reforma dotycząca pełnego oskładkowania umów-zleceń, która znalazła się w Krajowym Planie Odbudowy pod symbolem A71G, została definitywnie anulowana. Ta decyzja oznacza fundamentalną zmianę w podejściu do kwestii zabezpieczenia emerytalnego młodego pokolenia Polaków.
Sprawa ma długą historię, sięgającą 2014 roku, kiedy to ówczesny minister pracy Władysław Kosiniak-Kamysz zainicjował pierwsze zmiany w systemie oskładkowania umów-zleceń. Miał to być początek głębszej transformacji rynku pracy, jednak kolejne rządy systematycznie odkładały dokończenie reformy. Obecnie obowiązujące przepisy nakładają obowiązek odprowadzania składek jedynie do wysokości minimalnego wynagrodzenia.
Decyzja o zaniechaniu reformy budzi poważne zastrzeżenia specjalistów. Łukasz Kozłowski z Federacji Przedsiębiorców Polskich podkreśla, że pełne oskładkowanie umów-zleceń mogłoby wyrównać szanse na rynku pracy i uzdrowić system zatrudnienia.
Eksperci alarmują! Brak zmian to tykająca bomba emerytalna
Praktyczne skutki obecnego rozwiązania są znaczące. Osoba otrzymująca miesięcznie 5000 złotych brutto z dodatkowej umowy-zlecenia zachowa wyższe wynagrodzenie netto – ponad 4500 złotych zamiast 3500 złotych, które otrzymywałaby przy pełnym oskładkowaniu. Ta różnica tysiąca złotych miesięcznie może wydawać się atrakcyjna, jednak w perspektywie długoterminowej oznacza dramatycznie niższe świadczenia emerytalne.
System pozostanie więc bez zmian – pracodawcy nadal będą mogli oferować umowy-zlecenia jako tańszą alternatywę dla umów o pracę. Składki emerytalne będą odprowadzane tylko od części wynagrodzenia, co w przyszłości przełoży się na znacząco niższe emerytury dla osób pracujących w tym modelu zatrudnienia.
Oskar Sobolewski, ekspert rynku emerytalnego, który jeszcze w połowie 2023 roku apelował o priorytetowe potraktowanie tej reformy przez nowy parlament, dziś musi przyjąć do wiadomości, że jego postulaty pozostaną niezrealizowane. Obecny system nadal będzie generował poważne problemy społeczne, których skutki odczujemy dopiero za kilkadziesiąt lat.
Wiosną 2024 roku wydawało się, że reforma jest przesądzona. Ministerstwo Pracy nie tylko planowało pełne oskładkowanie umów-zleceń, ale rozważało nawet rozszerzenie zmian na umowy o dzieło. Ostatecznie jednak względy polityczne i społeczne przeważyły nad długoterminowym bezpieczeństwem emerytalnym Polaków.
W praktyce oznacza to, że mechanizm tzw. zbiegu tytułów do ubezpieczenia pozostanie bez zmian. Nadal będzie można korzystać z częściowego zwolnienia ze składek przy dodatkowych umowach-zleceniach, co krótkoterminowo może cieszyć pracowników, ale w dalszej perspektywie stworzy poważne problemy społeczne.