Polityczna scena w Polsce wrzała od spekulacji, a teraz jedna z najbardziej nieprzewidywalnych postaci polskiej polityki postanowiła położyć kres wszelkim domysłom. Grzegorz Braun, który jeszcze niedawno trzymał w napięciu swoich zwolenników, zdecydował się na krok, którego nikt się nie spodziewał.
Koniec gry w chowanego – Braun odkrywa karty
Kandydat, który w pierwszej turze wyborów prezydenckich zgromadził ponad pół miliona głosów, przez długi czas zachowywał enigmatyczne milczenie. Jego wyborcy zadawali sobie pytanie – czy ich lider wskaże im kierunek przed decydującym starciem? Odpowiedź przyszła w czwartek, gdy polityk postanowił zakończyć okres niepewności.
Europoseł podczas wystąpienia na kanale Sprawki na YouTube nie pozostawił cienia wątpliwości co do swoich intencji. Jasno zadeklarował, że w niedzielę postawi krzyżyk przy nazwisku Karola Nawrockiego. Decyzja ta zaskoczyła obserwatorów sceny politycznej, którzy spodziewali się raczej neutralnej postawy po osiągnięciu czwartego miejsca z wynikiem 6,34 procent głosów.
Polityk tłumaczył swoje dotychczasowe milczenie przemyślaną strategią. Podkreślał, że nie zamierzał dalej „robić tajemniczych min” ani „siedzieć okrakiem na płocie”. Jego słowa brzmiały jak manifest osoby, która postanowiła być szczera ze swoimi wyborcami do samego końca kampanii.
Braun zaznaczył również, że większość jego elektoratu nie potrzebowała żadnych wskazówek od niego. Określił swoich zwolenników jako ludzi „myślących bardzo poważnie o polskich sprawach”, którzy samodzielnie podjęli decyzje wyborcze. Ta autoprezentacja sugeruje głębokie zaufanie do świadomości politycznej własnego elektoratu.
Nieoczekiwany sojusz – kolejne poparcie dla Nawrockiego
Oświadczenie Brauna nie było jedynym wsparciem, jakie w ostatnich godzinach otrzymał prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Marek Woch, reprezentujący Ogólnopolską Federację Bezpartyjni i Samorządowcy, również zdecydował się na publiczne poparcie kandydata wspieranego przez Prawo i Sprawiedliwość.
Woch, który w pierwszej turze zdobył skromne 18 338 głosów, co stanowiło zaledwie 0,09 procent wszystkich oddanych głosów, po czwartkowej debacie w Telewizji Republika nie wahał się przed jednoznaczną deklaracją. Jego słowa „takiego prezydenta chcemy w Polsce” padły tuż po zakończeniu debaty w Końskich.
Polityk podkreślił, że mówi nie tylko we własnym imieniu, ale również jako przewodniczący federacji, którą reprezentuje. To poparcie, choć liczbowo niewielkie, może mieć symboliczne znaczenie w kontekście budowania szerokiej koalicji wokół kandydatury Nawrockiego. Niedzielne głosowanie zadecyduje o tym, czy te poparcia przełożą się na konkretne wyniki w drugiej turze starcia między Rafałem Trzaskowskim a Karolem Nawrockim.