Dmitrij Miedwiediew postanowił przerwać dyplomatyczną grę pozorów i wprost przyznał, czego naprawdę oczekuje Kreml od trwających negocjacji. Były prezydent Rosji w swoim oświadczeniu na Telegramie jednoznacznie stwierdził, że rozmowy pokojowe nie zmierzają do kompromisu, lecz mają doprowadzić do zwycięstwa Rosji.
Moskwa odkrywa karty – pokój to tylko pretekst
Słowa Miedwiediewa rzucają nowe spojrzenie na poniedziałkowe negocjacje w Stambule, które dotychczas postrzegano jako próbę znalezienia pokojowego rozwiązania konfliktu. Według wiceszefa Rady Bezpieczeństwa, memorandum przedłożone stronie ukraińskiej służy zupełnie innym celom niż deklarowane publicznie.
Miedwiediew nie pozostawił złudzeń co do rosyjskich zamiarów, określając ukraiński rząd mianem „neonazistowskiego reżimu”, który ma zostać całkowicie zniszczony. Takie sformułowania wskazują na radykalizację stanowiska Moskwy i odejście od jakichkolwiek ustępstw.
Rosyjska delegacja podczas spotkania w Stambule przedstawiła katalog żądań, które w praktyce oznaczałyby kapitulację Ukrainy. Moskwa domaga się całkowitego wycofania ukraińskich sił zbrojnych z czterech strategicznych obwodów – chersońskiego, donieckiego, ługańskiego i zaporoskiego – w ciągu zaledwie 30 dni od ogłoszenia rozejmu.
Kolejne punkty rosyjskiego ultimatum przewidują narzucenie Ukrainie statusu państwa neutralnego oraz drastyczne ograniczenie liczebności ukraińskiej armii. Kreml żąda również przeprowadzenia nowych wyborów parlamentarnych i prezydenckich, co w praktyce oznaczałoby delegitymizację obecnych władz w Kijowie.
Te żądania wykraczają daleko poza tradycyjne ustalenia pokojowe i przypominają raczej warunki dyktowane pokonanemu przeciwnikowi. Analitycy zwracają uwagę, że akceptacja tych propozycji równałaby się faktycznej rezygnacji Ukrainy z suwerenności i przekazaniu kontroli nad kluczowymi regionami.
Groźby odwetu i ukraińska odpowiedź na rosyjskie ultimatum
Miedwiediew zapowiedział także surowy odwet za spektakularną akcję ukraińskich służb specjalnych, która zadała Rosji jeden z najboleśniejszych ciosów od początku konfliktu. Operacja „Pajęczyna” przeprowadzona przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy doprowadziła do jednoczesnego uderzenia na cztery strategiczne lotniska wojskowe w Rosji.
Efekty ukraińskiej akcji okazały się druzgocące dla rosyjskiego lotnictwa strategicznego – zniszczeniu lub uszkodzeniu uległo 41 samolotów. Taki rezultat stanowi poważny cios dla rosyjskich możliwości bojowych i prestiżu militarnego Kremla.
Prezydent Wołodymyr Zełenski odpowiedział na rosyjskie propozycje w charakterystyczny dla siebie bezpośredni sposób, nazywając przedstawicieli Moskwy idiotami. Ukraiński przywódca ujawnił, że strona rosyjska jest gotowa jedynie na dwu-trzydniowe zawieszenie broni, które miałoby służyć wyłącznie zabraniu ciał poległych żołnierzy z pola bitwy.
Zełenski podkreślił, że dla Kremla jest to jedynie krótka przerwa w działaniach wojennych, a nie rzeczywiste dążenie do pokoju. Ukraiński prezydent ponownie wezwał do zaostrzenia sankcji wobec Rosji, argumentując, że Moskwa nie rozumie innego języka.
