Polską scenę polityczną wstrząsają doniesienia o możliwych nieprawidłowościach w drugiej turze wyborów prezydenckich. To, co zaczęło się od pojedynczych protestów wyborczych, przekształciło się w jedną z największych akcji weryfikacyjnych w historii polskich wyborów. Sprawa nabiera tempa, a liczby mówią same za siebie.
Gigantyczna akcja prokuratury ws. wyborów prezydenckich. Bodnar żąda sprawdzenia 1472 komisji
Rzeczniczka prasowa Prokuratury Generalnej Anna Adamiak oficjalnie potwierdziła informację, która może zmienić postrzeganie ostatnich wyborów prezydenckich. Adam Bodnar złożył wnioski o przeprowadzenie oględzin kart do głosowania w 1472 obwodowych komisjach wyborczych na terenie całego kraju.
To bezprecedensowa skala działań, która wynika z analizy protestów wyborczych dotyczących drugiej tury elekcji prezydenckiej. Podstawą tak szeroko zakrojonych działań stały się protesty wyborcze, które wpłynęły do Sądu Najwyższego.
Dotychczas prokuratura otrzymała już 321 protestów, na które przedstawiono 268 stanowisk. Wśród najważniejszych znalazły się te złożone przez Krzysztofa Kontka oraz Joannę Staniszkis, którzy oparli swoje zarzuty na szczegółowej analizie naukowej wskazującej na występowanie anomalii wyborczych.
Naukowiec odkrywa niepokojące wzorce w głosowaniu
Za jednym z kluczowych protestów wyborczych stoi postać, która może okazać się przełomowa dla całej sprawy. Dr Krzysztof Kontek, specjalista od analiz statystycznych związany ze Szkołą Główną Handlową, zawodowo zajmujący się wykrywaniem anomalii w konkursach muzycznych, zwrócił swoją uwagę na nieprawidłowości w procesie liczenia głosów podczas drugiej tury wyborów prezydenckich.
Naukowiec przygotował obszerny raport, którego wyniki mogą wywołać prawdziwe trzęsienie ziemi w polskiej polityce. Kontek podkreśla, że jego badanie zostało przeprowadzone całkowicie niezależnie i sfinansowane z własnych środków, bez jakichkolwiek powiązań z komitetami wyborczymi, partiami politycznymi czy instytucjami rządowymi. Swoją analizę oparł wyłącznie na oficjalnych danych z obwodowych komisji wyborczych dostępnych na stronach Państwowej Komisji Wyborczej.
Niepojęte jak Sąd Najwyższy traktuje Konstytucję, Wyborców i uczestników postępowania w sprawie protestu wyborczego. Godzi to w starania o utrzymanie w Polsce zaufania do procesu wyborczego.
📅16.06.2025 – dr Krzysztof Kontek składa protest wyborczy z rozbudowanym uzasadnieniem.… pic.twitter.com/IPj0nE3BP1
— Adam Bodnar (@Adbodnar) June 25, 2025
Ekspert zidentyfikował cztery typy niepokojących zjawisk, które wystąpiły między pierwszą a drugą turą wyborów. Wśród nich wymienia nadmierne poparcie dla jednego z kandydatów, nienaturalny przyrost liczby głosów między turami, odwrócenie wyniku wbrew lokalnym trendom oraz niewiarygodny spadek liczby głosów dla kontrkandydata. Skala odkrytych nieprawidłowości jest oszałamiająca – według raportu Kontka mogły one dotyczyć aż 1482 obwodowych komisji wyborczych.
Dr Kontek i setki tysięcy głosów pod znakiem zapytania
Najbardziej szokujące ustalenia dotyczą potencjalnej skali wpływu wykrytych anomalii na ostateczny wynik wyborów. Analiza dr Kontka wskazuje, że nieprawidłowości mogły przełożyć się na dodatek od 315 do 487 tysięcy głosów dla Karola Nawrockiego.
To liczba, która przy niewielkiej różnicy głosów między kandydatami mogłaby mieć decydujące znaczenie dla wyniku całych wyborów. Pierwsze konkretne dowody nieprawidłowości już zostały potwierdzone. Sąd Najwyższy zlecił oględziny kart do głosowania w kilkunastu obwodowych komisjach, a prokurator zapoznał się z protokołami z 10 z nich.
Wyniki są niepokojące – w 7 komisjach doszło do zamiany głosów, co skutkowało błędnym przypisaniem większej liczby głosów Karolowi Nawrockiemu. W jednej z komisji w Bielsku-Białej aż 160 głosów oddanych na Rafała Trzaskowskiego trafiło do pakietu z głosami Nawrockiego i tak zostało zapisane w protokole.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński stanowczo odrzuca sugestie o konieczności ponownego przeliczenia głosów. Uważa, że wybory były uczciwe, a ci którzy kwestionują ich wyniki, nie potrafią pogodzić się z porażką. Kaczyński podkreśla, że nie ma prawnych podstaw do przeliczenia wszystkich głosów, ponieważ nie istnieje taka instytucja w polskim systemie prawnym, a państwo musi działać w ramach obowiązującego prawa.
Tymczasem liczba protestów wyborczych stale rośnie. Na początku tygodnia w Sądzie Najwyższym zarejestrowano już 10,5 tysiąca protestów przeciw wyborowi prezydenta, a szacuje się, że łączna liczba wszystkich złożonych protestów sięga nawet 50 tysięcy. Sąd Najwyższy ma czas do 2 lipca na rozstrzygnięcie o ważności wyboru prezydenta na podstawie sprawozdania przedstawionego przez Państwową Komisję Wyborczą.