Miliony polskich rodzin stoją przed perspektywą finansowego szoku, który może całkowicie zmienić ich sposób życia. Za kilka lat każdy rachunek za ogrzewanie stanie się koszmarem budżetowym, a przyczyna tkwi w unijnej regulacji, której skutki mogą okazać się bardziej niszczycielskie niż początkowo przewidywano.
ETS 2 uderzy w Polaków. Podatek wydrenuje nam kieszenie do dna
Bruksela przygotowała mechanizm, który z pozoru ma chronić środowisko, lecz w rzeczywistości może doprowadzić do społecznego dramatu w Polsce. Nowy system, choć prezentowany jako krok ku czystszej przyszłości, niesie ze sobą konsekwencje, które mogą zmusić obywateli do drastycznych wyborów między podstawowymi potrzebami życiowymi.
Eksperci alarmują, że nadchodzące zmiany uderzą szczególnie dotkliwie w polskie gospodarstwa domowe, które już teraz borykają się z rosnącymi kosztami życia. Skala problemu przekracza najśmielsze przewidywania, a rządzący dopiero zaczynają zdawać sobie sprawę z potencjalnych konsekwencji społecznych.
Od 2027 roku w Unii Europejskiej zacznie funkcjonować ETS2 – rozszerzony system handlu emisjami, który obejmie swoim zasięgiem nie tylko wielkie koncerny, ale również zwykłe gospodarstwa domowe. Ten mechanizm wprowadzi ukryte opłaty w cenach wszystkich paliw kopalnych, od węgla i gazu po benzynę i olej napędowy.
Polska znajdzie się w grupie krajów najbardziej dotkniętych nowym systemem. Powodem jest wysokie zapotrzebowanie na ciepło, które znacznie przekracza średnią unijną. Oznacza to, że polscy obywatele będą zmuszeni płacić nieproporcjonalnie wysokie koszty w porównaniu z mieszkańcami innych państw członkowskich.
Mechanizm działania nowego systemu przypomina podwójne opodatkowanie. Opłaty emisyjne będą ukryte w cenach paliw, a dodatkowo od tych opłat naliczany będzie jeszcze podatek VAT. Gospodarstwa domowe znajdą się w bezpośredniej konkurencji z wielkimi przemysłowymi graczami – elektrowniami, hutami czy cementowniami – w walce o ograniczoną liczbę uprawnień do emisji.
Najgorsza sytuacja czeka mieszkańców starych, nieocieplonych domów jednorodzinnych. To właśnie ta grupa społeczna poniesie najwyższe koszty wprowadzenia nowego systemu. System obejmie również małe przedsiębiorstwa – ciepłownie, piekarnie, restauracje czy sklepy, które będą zmuszone przenieść dodatkowe koszty na swoich klientów.
Astronomiczne rachunki, które mogą zrujnować budżety domowe
Analiza przygotowana przez Wandę Buk i Marcina Izdebskiego przedstawia przerażający obraz finansowego obciążenia polskich rodzin. Przeciętna polska rodzina ogrzewająca się gazem będzie musiała w 2027 roku przeznaczyć kwotę odpowiadającą 45 procentom miesięcznej płacy minimalnej na pokrycie dodatkowych kosztów związanych z ETS2. W przypadku ogrzewania węglem ten udział wzrośnie do 73 procent.
Sytuacja dramatycznie pogorszą się w 2030 roku, kiedy nastąpi połączenie systemów ETS1 i ETS2. Wówczas rodziny ogrzewające się gazem będą musiały wydać równowartość 82 procent minimalnego wynagrodzenia, a te korzystające z węgla aż 134 procent. Oznacza to, że dla wielu gospodarstw domowych koszty ogrzewania mogą przekroczyć całość najniższych zarobków w kraju.
Skumulowane koszty w latach 2027-2030 dla przeciętnej polskiej rodziny wyniosą od ponad 6 tysięcy złotych przy ogrzewaniu gazem do ponad 10 tysięcy złotych przy wykorzystaniu węgla. Rodziny o wysokim zużyciu energii będą musiały przygotować się na wydatki sięgające nawet 20 tysięcy złotych w ciągu czterech lat.
Długoterminowe prognozy są jeszcze bardziej alarmujące. W perspektywie lat 2027-2035 całkowite dodatkowe koszty mogą osiągnąć poziom od 24 tysięcy złotych dla gospodarstw gazowych do prawie 40 tysięcy złotych dla tych ogrzewających się węglem. Dla rodzin o wysokim zużyciu energii kwoty te mogą sięgnąć nawet 77 tysięcy złotych.
Ostrzeżenia i nadzieje na rządowe zmiany
Premier Donald Tusk nie pozostawił złudzeń co do swojego stanowiska wobec planowanego systemu ETS2. W styczniu 2025 roku przestrzegł przed wprowadzeniem tej regulacji, określając jej konsekwencje jako „upiornie przewidywalne”. Szef rządu wprost stwierdził, że wysokie ceny energii mogą doprowadzić do upadku demokratycznych rządów w różnych krajach Unii Europejskiej.
Ostrzeżenia premiera nie są bezpodstawne. Autorzy raportu wskazują, że jeśli spadek emisji w przemyśle okaże się mniejszy niż obecnie zakładany, gospodarstwa domowe będą zmuszone ponieść znacznie wyższe koszty niż przewidywane. Taki scenariusz może doprowadzić do sytuacji, w której część obywateli będzie zmuszona zrezygnować z własnych samochodów i obniżyć standardy termiczne swoich mieszkań.
Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska sygnalizuje jednak możliwość zmian. Wskazuje, że nowa Strategia Czystego Ładu Przemysłowego dopuszcza rewizję systemu ETS2. Komisja Europejska, pod wpływem dyskusji z krajami członkowskimi, wykazuje gotowość do modyfikacji swoich planów i harmonogramów działania.
Hennig-Kloska podkreśla wagę pakietu dotyczącego obniżenia cen energii, zaznaczając, że obywatele Unii Europejskiej muszą odczuwać korzyści z transformacji energetycznej. Pozostaje jednak otwarte pytanie, czy możliwe zmiany będą na tyle znaczące, by złagodzić społeczne skutki wprowadzenia nowego systemu opłat emisyjnych.