Mieszkanka Buska-Zdroju przez większość dorosłego życia regularnie odprowadzała składki do ZUS. Wierzyła, że lata spędzone w różnych miejscach pracy zagwarantują jej spokój po przejściu na emeryturę. Rzeczywistość okazała się jednak brutalna i zupełnie odmienna od oczekiwań. To, co zastała w liście z ZUS, wprawiło ją w osłupienie – donosi portal Money.pl.
Przepracowała 32 lata, a ZUS przyznał jej TYLE. Kwota emerytury szokuje
Przez 32 lata kobieta budowała swój staż emerytalny uczciwie i systematycznie. Nie omijała obowiązków i płaciła składki, licząc na to, że ZUS wynagrodzi jej ciężką pracę. Ostatnie lata kariery zawodowej spędziła w znanej sieci handlowej Kaufland.
Pierwsza decyzja z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych była dla mieszkanki Buska-Zdroju jak zimny prysznic. Kwota 2151 złotych netto wydawała się absurdalnie niska jak na ponad trzydzieści lat aktywności zawodowej. Emerytka udała się do placówki ZUS z nadzieją na wyjaśnienie pomyłki, jednak usłyszała, że wyliczenia są prawidłowe i wynikają bezpośrednio z wysokości odprowadzanych składek.
Niska kwota emerytury – skąd taka decyzja ZUS?
Problem tkwił w ostatnich miesiącach przed przejściem na emeryturę. Kobieta przeszła poważną operację kręgosłupa, która wykluczyła ją z aktywności zawodowej na cały rok. Pobieranie zasiłku chorobowego, który jest znacznie niższy od regularnego wynagrodzenia, obniżyło podstawę do obliczenia świadczenia emerytalnego. System okazał się bezlitosny – zamiast uwzględnić lata prawidłowej pracy, skupił się na ostatnim okresie, który akurat był najgorszy finansowo.
Tegoroczna waloryzacja świadczeń przyniosła symboliczną poprawę. Emerytura wzrosła do 2270 złotych, ale dla schorowanej kobiety to wciąż za mało, by godnie funkcjonować. Rachunki, leki, podstawowe potrzeby życiowe – wszystko to pochłania niemal całość miesięcznego budżetu.
Sytuacja zmusiła emerytkę do podjęcia drastycznej decyzji. We wrześniu zaczęła wyjeżdżać do Niemiec, gdzie świadczy opiekę nad osobami starszymi. To ironia losu – osoba, która sama potrzebuje wsparcia ze względu na problemy zdrowotne, musi opiekować się innymi za granicą, bo w Polsce nie jest w stanie przeżyć za emeryturę wypracowaną przez ponad trzy dekady.
Dramat emerytki kontra biurokratyczna obojętność
Ostatnie miesiące pracy w Kauflandzie wspomina jako szczególnie traumatyczne. Po operacji kręgosłupa otrzymała orzeczenie lekarskie o ograniczeniach zdrowotnych, jednak przełożony uznał, że nie stanowią one przeciwwskazań do wykonywania obowiązków. Skierowano ją na stanowisko kasjerki, gdzie musiała skanować i przenosić ciężkie artykuły – zgrzewki napojów, worki cukru i inne gabarytowe rzeczy.
Organizm nie wytrzymał takiego obciążenia. Po dwóch tygodniach kobieta ponownie znalazła się na zwolnieniu lekarskim. To kolejny cios dla jej przyszłej emerytury, która i tak została już okrojona przez wcześniejszy okres nieobecności. Praca w Niemczech również nie należy do łatwych, szczególnie przy problemach z kręgosłupem, ale dla emerytki stała się jedyną szansą na przetrwanie.
Takie historie pokazują prawdziwe oblicze systemu emerytalnego, a formalne podnoszenie wieku emerytalnego nie jest potrzebne, bo w praktyce dzieje się to automatycznie – wypłacanie tak niskich świadczeń sprawia, że ludzie muszą pracować niemal do końca swojego życia. Osoby mające partnera z wyższymi dochodami mogą liczyć na wsparcie, ale samotni emeryci znajdują się w dramatycznym położeniu bez żadnej perspektywy na poprawę.
