Na światowych rynkach finansowych dochodzi do dramatycznych zmian, które mogą zwiastować nadchodzące załamanie gospodarcze. Sygnały płynące z Wall Street i innych głównych centrów finansowych budzą niepokój nawet wśród najbardziej doświadczonych analityków. Ceny surowców osiągają poziomy nienotowane od lat, podczas gdy tradycyjne waluty tracą na wartości.
Schiff ostrzega: „Czeka nas krach gorszy niż w 2008!” Złoto przebiło barierę, dolar załamuje się
Peter Schiff, ekonomista znany z trafnego przewidzenia kryzysu hipotecznego z 2008 roku, po raz kolejny występuje w roli finansowego wieszcza. Jego najnowsze prognozy są jednak znacznie mroczniejsze niż te sprzed siedemnastu lat. Analityk nie ukrywa, że według jego ocen świat stoi u progu załamania, które może przewyższyć skalą wszystkie dotychczasowe kryzysy gospodarcze.
Obserwatorzy rynkowi zwracają uwagę na nietypowe zachowanie inwestorów, którzy masowo wycofują środki z tradycyjnych instrumentów finansowych. Banki centralne na całym świecie zwiększają swoje rezerwy w metalach szlachetnych, co może sygnalizować przygotowania do nadchodzących turbulencji.
Cena złota osiągnęła poziom 3350 dolarów za uncję, co stanowi najwyższy wynik od 2020 roku. Jednocześnie dolar amerykański notuje dramatyczny spadek względem euro, osiągając najsłabsze poziomy od trzech lat. Te równoczesne ruchy na rynku nie są przypadkowe i mogą wskazywać na fundamentalne zmiany w globalnej gospodarce.
Schiff interpretuje obecną sytuację jako dowód utraty zaufania inwestorów do amerykańskiej waluty. Jego zdaniem obecny poziom ceny złota to dopiero początek znacznie większej fali wzrostowej. Analityk przewiduje, że cena kruszcu może osiągnąć poziom 5000 dolarów za uncję, co byłoby jedynie przystankiem w dłuższej podróży w górę.
Masowe zakupy złota przez banki centralne różnych państw dodatkowo potwierdzają tezę o rosnącej nieufności wobec dolara jako głównej waluty rezerwowej. Instytucje finansowe na całym świecie przygotowują się na scenariusz, w którym amerykańska waluta może stracić swoją dominującą pozycję w międzynarodowych rozliczeniach.
Ekspert wskazuje na nadmierną emisję pieniądza i rosnące zadłużenie jako główne przyczyny słabości dolara. Wieloletnia polityka monetarna oparta na drukowaniu pieniędzy doprowadza obecnie do sytuacji, w której zaufanie do stabilności amerykańskiej waluty zostaje poważnie nadszarpnięte.
Stagflacja jak z lat 70., ale znacznie gorsza
Schiff ostrzega przed nadchodzącą stagflacją – zjawiskiem łączącym wysoką inflację z gospodarczą stagnacją. Według ekonomisty obecny scenariusz może okazać się gorszy niż ten z lat siedemdziesiątych, gdy świat doświadczył dwucyfrowej inflacji przy jednoczesnej recesji gospodarczej.
Prognozy inflacji w Stanach Zjednoczonych na najbliższy rok wskazują na poziom 6,7 procent, co stanowi najwyższy wynik od 1981 roku. To znacznie przekracza dwuprocentowy cel inflacyjny ustalony przez Rezerwę Federalną. Schiff uważa, że Fed całkowicie stracił kontrolę nad sytuacją monetarną.
Główną przyczyną nadchodzącej stagflacji ma być wieloletnia polityka życia ponad stan prowadzona przez Stany Zjednoczone. Amerykanie konsumowali więcej niż wynosiła ich rzeczywista produktywność, co teraz wymaga bolesnej korekty. Konieczne stanie się ograniczenie konsumpcji, zwiększenie oszczędności i odbudowa krajowego przemysłu.
Sytuację dodatkowo komplikuje wojna handlowa między USA a Chinami. Amerykańskie cła na poziomie 145 procent na chiński import spotykają się z odpowiedzią w postaci 125-procentowych taryf na towary amerykańskie. Te wzajemne restrykcje zaburzają globalne łańcuchy dostaw i podnoszą koszty produkcji na całym świecie.
Polska nie uniknie globalnych turbulencji
Choć na pierwszy rzut oka amerykański kryzys może wydawać się odległy od polskiej rzeczywistości, to konsekwencje załamania w USA dotkną również nasz kraj. Stany Zjednoczone wciąż stanowią jedną czwartą światowego PKB, a dolar pozostaje główną walutą rozliczeniową w międzynarodowym handlu.
Osłabienie amerykańskiej waluty i turbulencje w globalnym handlu bezpośrednio wpłyną na polskich eksporterów i importerów. Ceny elektroniki, paliw czy surowców mogą gwałtownie wzrosnąć, co odczują wszystkie polskie rodziny. Sprzęt AGD, odzież czy wakacyjne podróże staną się znacznie droższe.
Jednoczesne spowolnienie gospodarcze w Europie może dodatkowo zmniejszyć popyt na polskie towary i usługi. Schiff zaleca dywersyfikację oszczędności i unikanie nadmiernego uzależnienia od dolara. Warto rozważyć inwestycje w złoto, stabilniejsze waluty czy nieruchomości.
Dla przeciętnych obywateli oznacza to konieczność ostrożniejszego planowania budżetu domowego, tworzenia poduszki finansowej na kilka miesięcy oraz poszukiwania dodatkowych źródeł dochodu. Kryzysy gospodarcze zawsze najbardziej dotykają osoby bez oszczędności i z wysokimi zobowiązaniami finansowymi.
Końcowa teza Schiffa dotycząca końca dominacji dolara może wydawać się kontrowersyjna, ale sygnały płynące z różnych części świata ją potwierdzają. Państwa BRICS zwiększają zakupy złota i pracują nad alternatywnymi systemami rozliczeń, przygotowując się na wielobiegunową gospodarkę przyszłości.


