Pierwsza telewizyjna debata kandydatów na kanclerza Niemiec przyniosła zaskakujące stanowiska dotyczące Ukrainy i NATO. Friedrich Merz jeszcze przed weekendowymi wyborami ostrzegł przed imperialnymi ambicjami Putina, które mogą zagrozić również Polsce i krajom bałtyckim.
Imperialne ambicje Putina. Lider chadeków ostrzega przed zagrożeniem dla Polski
Pierwsza telewizyjna debata kandydatów na kanclerza Niemiec stała się momentem gorącej dyskusji o bezpieczeństwie europejskim. Friedrich Merz, lider chadeckiej opozycji przedstawił niepokojącą wizję imperialnych ambicji Władimira Putina. Według polityka, rosyjskie plany wykraczają daleko poza granice Ukrainy.
Merz podczas wystąpienia w telewizji RTL nie pozostawił złudzeń co do intencji Kremla. – Nie chodzi tylko o Ukrainę. Wielka Rosja, o której marzy Putin, to także część Polski, krajów bałtyckich. On jest zainteresowany obszarem NATO. Musimy być na to przygotowani – stwierdził polityk CDU. Jego stanowcza deklaracja zapowiada utrzymanie, a nawet zwiększenie niemieckiego wsparcia dla Kijowa.
Debata ujawniła głębokie podziały między niemieckimi politykami w kwestii pomocy Ukrainie. Alice Weidel z prawicowej Alternatywy dla Niemiec zaskoczyła widzów kontrowersyjnym stanowiskiem. Polityczka wyraziła nadzieję na zawieszenie broni, wskazując na rolę Donalda Trumpa jako potencjalnego mediatora konfliktu.
Kontrowersje wokół wsparcia dla Ukrainy i roli NATO
Jej wypowiedź spotkała się z natychmiastową reakcją Roberta Habecka z partii Zielonych, który skrytykował podejście byłego amerykańskiego prezydenta. Według polityka, administracja Trumpa prowadzi frontalny atak na wartości zachodniego świata.
Obecny kanclerz Olaf Scholz skupił się na prezentacji konkretnych liczb, podkreślając znaczący wkład Niemiec w pomoc Ukrainie. – Jako Europa zapewniliśmy większe wsparcie niż Stany Zjednoczone. Tylko Niemcy wydały 44 miliardy euro, między innymi na ukraińskich uchodźców i 28 miliardów na broń – wyliczał Scholz, akcentując kluczową rolę Europy w procesie pokojowym.
Debata nie ograniczyła się wyłącznie do kwestii bezpieczeństwa międzynarodowego. Kandydaci starli się również w sprawie nielegalnej imigracji, gdzie wszyscy – z wyjątkiem Zielonych – opowiedzieli się za zaostrzeniem kontroli. Równie gorąca dyskusja rozgorzała wokół propozycji wyprowadzenia niemieckiej gospodarki z recesji, ukazując fundamentalne różnice w podejściu pretendentów do fotela kanclerskiego.
Przedterminowe wybory do niemieckiego parlamentu wygrała według sondaży exit poll po zamknięciu lokali wyborczych chadecka CDU/CSU. Drugie miejsce zdobyła prawicowa Alternatywa dla Niemiec (AfD). Na ostatnim stopniu podium uplasowała się centrolewicowa SDP kanclerza Olafa Scholza.