Ujawnione dokumenty o zobowiązaniach kandydata na prezydenta wobec starszego mężczyzny wywołały polityczną burzę. Wewnątrz partii pojawiają się głosy o „spartoleniu” sprawy, a niektórzy spekulują nawet o wewnętrznej rozgrywce. Tymczasem sztab kandydata próbuje ratować sytuację obietnicą przekazania mieszkania na cele charytatywne – czytamy na Onecie.
Zamieszanie wokół kawalerki Nawrockiego. PiS w komunikacyjnym chaosie
Sprawa kawalerki Karola Nawrockiego zatacza coraz szersze kręgi i stawia pod znakiem zapytania wiarygodność kandydata Prawa i Sprawiedliwości na prezydenta. Kiedy na jaw wyszły kolejne dokumenty, strategia obronna partii zaczęła się kruszyć, a wewnątrz ugrupowania pojawiły się głosy krytyki i zaskakujące teorie o możliwej wewnętrznej sabotaży. Wszystko to dzieje się na tydzień przed wyborami prezydenckimi, w najgorszym możliwym dla kandydata momencie.
Kontrowersje wokół nieruchomości Nawrockiego nabrały nowego wymiaru po publikacji dokumentu z 10 sierpnia 2021 roku, w którym obecny kandydat na prezydenta zobowiązał się do „dożywotniego utrzymania Jerzego Ż.”
Zobowiązanie obejmowało zapewnienie wyżywienia, ubrania, mieszkania w Gdańsku, pokrycie kosztów mediów, zapewnienie opieki w chorobie, a nawet zorganizowanie pogrzebu. Co istotne, dokument powstał zaledwie kilkanaście dni po tym, jak Nawrocki złożył przysięgę jako nowo mianowany prezes Instytutu Pamięci Narodowej, co wiązało się z przeprowadzką do Warszawy.
Ta informacja stoi w sprzeczności z wcześniejszymi wyjaśnieniami polityka, który podczas debaty w „Super Expressie” twierdził, że posiada tylko jedno mieszkanie. Tymczasem okazało się, że ma ich dwa. Historia kawalerki nabytej od starszego, schorowanego mężczyzny w 2017 roku stała się przedmiotem intensywnego dziennikarskiego śledztwa. Sam Nawrocki utrzymuje, że pomógł emerytowi finansowo w wykupie lokalu i spłacie zaległości czynszowych, dodatkowo wspierając go w zakupach leków.
Dziennikarze szybko jednak dotarli do informacji, że wspomniany Jerzy Ż. od kwietnia zeszłego roku przebywa w państwowym domu opieki, mimo że kandydat twierdził, iż kontakt z mężczyzną urwał się dopiero w grudniu 2024 roku. Te rozbieżności wywołały lawinę pytań o prawdziwość całej historii i etyczny wymiar transakcji.
Nawrocki mieszkanie. O co chodzi? Panika w szeregach PiS
Nastroje w Prawie i Sprawiedliwości po ujawnieniu dokumentu są dalekie od optymizmu. W partii narasta frustracja związana z nieudolnym zarządzaniem kryzysem. Jeden z posłów PiS przyznał wprost w rozmowie z dziennikarzami, że „komunikacyjnie spartoliliśmy to koncertowo”. Polityk podkreślił, że partia mogła szybko uciąć spekulacje, a zamiast tego każdego dnia zaskakiwana jest nowymi rewelacjami, na które coraz trudniej znaleźć przekonujące wyjaśnienia.
Co ciekawe, według informacji zdobytych przez dziennikarzy, centrala partii przy Nowogrodzkiej miała być wcześniej świadoma istnienia dokumentu zobowiązującego Nawrockiego do opieki nad starszym mężczyzną. To właśnie dlatego pojawiła się zaskakująca teoria, że wyciek mógł być elementem wewnętrznej rozgrywki w partii. Jeden z rozmówców portalu stwierdził wprost, że „nie wszystkim byłaby w smak wygrana Nawrockiego”, choć odmówił wskazania potencjalnych przeciwników kandydata.
Inny polityk ugrupowania wyraził obawy o wynik wyborczy, zauważając, że choć żelazny elektorat PiS pozostanie lojalny, to wśród wyborców wahających się temat „afery mieszkaniowej” jest szeroko dyskutowany. Szczególny niepokój budzi perspektywa drugiej tury, gdzie sympatycy mogą mieć trudność z oddaniem głosu na kandydata obciążonego taką kontrowersją.
W desperackiej próbie opanowania sytuacji sztab wyborczy Nawrockiego opublikował skany oświadczenia majątkowego polityka, a sam kandydat zadeklarował przekazanie spornego lokalu na cele charytatywne. Równocześnie politycy PiS próbują przekierować uwagę mediów na rzekomą „gigantyczną aferę związaną z budową pseudomuzeum w centrum Warszawy”, którą miałby być odpowiedzialny Rafał Trzaskowski.