Sesja rady miejskiej Grudziądza przebiegła w atmosferze napięcia i niepokoju. Radni musieli zmierzyć się z szokującą informacją o gwałtownym wzroście deficytu budżetowego, który w ciągu zaledwie miesiąca poszybował z poziomu 30 milionów złotych do zawrotnych 109 milionów złotych. Ta drastyczna zmiana oznacza, że miasto przekroczyło niebezpieczną barierę dziesięciu procent deficytu w stosunku do całego budżetu – informuje „Gazeta Pomorska”.
Finansowy alarm w Grudziądzu – deficyt eksplodował w zaledwie miesiąc
Prezydent Maciej Glamowski próbował uspokoić obawy radnych, tłumacząc że wzrost deficytu wynika z wprowadzenia pięciu nowych inwestycji do budżetu miasta. Wszystkie przedsięwzięcia mają dotyczyć termomodernizacji obiektów publicznych, w tym placówek oświatowych i sportowych.
Władze miasta planują kompleksową modernizację energetyczną przedszkola „Rządz”, Szkoły Podstawowej nr 21, Zespołu Szkół Ogólnokształcących na Strzemięcinie oraz innych strategicznych obiektów.
Zgodnie z prognozami przedstawiona przez magistrat, łączne zadłużenie Grudziądza na koniec 2025 roku ma osiągnąć rekordowy poziom przekraczający 465 milionów złotych. Ta kwota budzi uzasadnione obawy o stabilność finansową miasta i jego zdolność do dalszego funkcjonowania bez drastycznych ograniczeń budżetowych.
Kontrowersyjna strategia finansowania
Prezydent Glamowski postawił na ryzykowną strategię finansowania inwestycji poprzez środki z Krajowego Planu Odbudowy. Miasto złożyło już wniosek do Banku Gospodarstwa Krajowego o pożyczkę w wysokości 106 milionów złotych na korzystnych warunkach. Część tej kwoty ma zostać przeznaczona na refinansowanie wcześniejszych projektów, a pozostałe środki na realizację nowych inwestycji termomodernizacyjnych.
Radni opozycji nie kryli swojego zaniepokojenia takim podejściem do zarządzania finansami miasta. Miłosz Joniec z PiS użył dramatycznych porównań medycznych, stwierdzając że Grudziądz jako „pacjent” znajduje się w stanie agonalnym i wkrótce może potrzebować „defibrylatora finansowego”. Podkreślił, że sytuacja miasta pogarsza się systematycznie od wielu lat, a obecne decyzje tylko przyspieszają proces zadłużania.
Przemysław Decker z Lewicy zwrócił uwagę na dramatyczny wzrost zadłużenia od 2018 roku o około 300 milionów złotych. Wyraził obawy, że Grudziądz może pójść drogą lokalnego szpitala, którego dług osiągnął już 588 milionów złotych. Radny podkreślił, że planowane termomodernizacje, choć potrzebne, nie są inwestycjami prorozwojowymi, które mogłyby przynieść miastu realny zastrzyk finansowy.
Kolejne pożyczki i niepewna przyszłość miasta
Pomimo ostrzeżeń radnych, 17 z nich zagłosowało za przyjęciem zmian budżetowych, podczas gdy 6 było przeciwnych. Decyzja ta otworzyła drogę do dalszego zadłużania się miasta, ale nie zakończyla finansowych problemów Grudziądza. Już kilka dni po sesji prezydent Glamowski wydał zarządzenie o zaciągnięciu kolejnej pożyczki długoterminowej na kwotę 90 milionów złotych, przeznaczonej wyłącznie na pokrycie bieżącego deficytu.
Ta decyzja zaskoczyła nawet niektórych radnych, którzy głosowali za zmianami budżetowymi. Przemysław Decker przyznał otwarcie, że podczas sesji był przekonany o głosowaniu za pożyczką z Krajowego Planu Odbudowy, a nie za komercyjnym kredytem. Brak jasnego komunikowania sekwencji planowanych działań finansowych budzi pytania o transparentność procesów decyzyjnych w magistracie.
Krzysztof Kosiński z PiS ostrzegł przed zbliżaniem się do limitu pół miliarda złotych długu i porównał sytuację do „czerwonego alertu”. Jego zdaniem miasto staje się drugą wersją zadłużonego szpitala, a skala problemów finansowych osiąga katastrofalne rozmiary. Radni wyrażają obawy, czy przy tak wysokim zadłużeniu Grudziądz będzie w stanie pozyskiwać kolejne środki zewnętrzne na rozwój i bieżące funkcjonowanie.