Polska stoi przed demograficzną przepaścią, a system emerytalny balansuje na krawędzi załamania. Do parlamentu dotarła propozycja, która może wywrócić do góry nogami zasady funkcjonowania ZUS-u. Obywatelska inicjatywa budzi ogromne kontrowersje i dzieli społeczeństwo.
Bezdzietni zapłacą podwójnie za emeryturę? Kontrowersyjna petycja dzieli Polaków
Pomysł jest odważny i drastyczny. Za kilka dni parlamentarna komisja podejmie decyzję, która może wpłynąć na miliony Polaków. Czy bezdzietność stanie się kosztownym luksusem? Historia pokazuje, że najśmielsze koncepcje rodzą się w czasach kryzysu.
Petycja z 17 lutego nie pozostawia złudzeń co do intencji autora. Proponowane zmiany uderzają w portfele tych, którzy pozostali bez dzieci lub mają jedynak. Osoby po 30. roku życia bez potomstwa płaciłyby dwukrotnie wyższą składkę emerytalną. Rodzice jedynaka też odczuliby skutki regulacji – ich obciążenia wzrosłyby o połowę. Wyjątki przewidziano dla osób z zaświadczeniem medycznym o niepłodności oraz rodziców zmarłego dziecka.
Uzasadnienie opiera się na przekonaniu, że bezdzietni korzystają z systemu, nie wnosząc przyszłych podatników. Wnioskodawca twierdzi, że osoby nie zapewniające zastępowalności pokoleń obciążają konstrukcję emerytalną. Nowe zasady mogłyby zwiększyć wpływy do ZUS o dziesiątki miliardów rocznie.
Podwójna kara dla bezdzietnych po trzydziestce
Autor petycji powołuje się na sprawiedliwość społeczną. Jego zdaniem obecny model faworyzuje bezdzietnych kosztem rodzin wielodzietnych. Rodzice ponoszą wydatki na wychowanie dzieci, które będą utrzymywać emerytów. Bezdzietni inwestują środki w siebie, korzystając z tego samego systemu świadczeń.
System emerytalny opiera się na solidarności międzypokoleniowej – aktywni zawodowo finansują świadczenia seniorów. Demograficzny kryzys podkopuje te fundamenty. Malejąca liczba urodzeń destabilizuje całą konstrukcję.
Propozycja miałaby podwójny efekt: zwiększenie wpływów do kas emerytalnych i zachęta dla Polaków do posiadania dzieci. Wyższe składki dla bezdzietnych stanowiłyby motywację do powiększania rodzin.
„Bykowe” już w Sejmie. Eksperci przeciw kontrowersyjnej inicjatywie
Sejmowe Biuro Ekspertyz jednoznacznie rekomenduje odrzucenie petycji. Specjaliści argumentują, że bezdzietni już obecnie wywiązują się z zobowiązań wobec systemu. Regularne wpłacanie składek to wystarczająca partycypacja.
Eksperci podkreślają, że uwzględnianie konsekwencji nieposiadania dzieci przekracza ramy umowy międzypokoleniowej. Obecne zasady przewidują składkę emerytalną na poziomie 19,52 procenta podstawy wymiaru, dzieloną między pracownika i pracodawcę. Kwota zależy od dochodów, nie od liczby dzieci.
Decyzja w sprawie petycji zapadnie 22 lipca na posiedzeniu sejmowej komisji. Propozycja już wywołuje debatę o przyszłości systemu emerytalnego i granicy ingerencji państwa w prywatne decyzje dotyczące planowania rodziny.
Składka na ZUS od 2026 roku drastycznie w górę
Najnowsze prognozy rządowe pokazują bezlitośnie, jak dramatycznie wzrosną koszty prowadzenia działalności gospodarczej już za dwa lata. Tysiące właścicieli małych firm może po raz pierwszy poważnie zastanowić się nad zamknięciem swoich przedsiębiorstw, gdy poznają szczegóły nadchodzących zmian w systemie ubezpieczeń społecznych.
Ministerstwo Finansów przedstawiło wyliczenia, które wprawiają w osłupienie nawet doświadczonych analityków rynkowych. Podstawą wszystkich obliczeń jest prognozowana wysokość przeciętnego wynagrodzenia, która ma osiągnąć poziom niemal dziesięciu tysięcy złotych brutto. Ta pozornie abstrakcyjna liczba przekłada się bezpośrednio na konkretne, bolesne konsekwencje dla każdego przedsiębiorcy w kraju.
Mechanizm jest prosty, ale bezlitosny – im wyższe przeciętne wynagrodzenie, tym wyższa podstawa naliczania składek społecznych. A te rosną w tempie, które dla wielu firm oznacza przekroczenie granicy opłacalności.
Konkretne liczby nie pozostawiają złudzeń – nadchodzi finansowa katastrofa
Szczegółowa analiza rządowych prognoz ujawnia pełny obraz nadchodzącej burzy. Przeciętne wynagrodzenie ma w 2026 roku wynieść 9656 złotych brutto, co automatycznie ustala podstawę wymiaru składek na poziomie 5793,60 złotych – dokładnie 60 procent tej kwoty zgodnie z obowiązującymi przepisami.
Od tej podstawy naliczane będą poszczególne składki, tworząc prawdziwy koktajl finansowych obciążeń. Składka emerytalna pochłonie miesięcznie 1130,91 złotych, podczas gdy składka rentowa zabierze dodatkowe 463,49 złotych z kieszeni każdego przedsiębiorcy. Dobrowolna składka chorobowa, mimo swojego pozornie opcjonalnego charakteru, to kolejne 141,94 złotych miesięcznego kosztu.
Składka wypadkowa, ustalona na średnim poziomie dla różnych branż, wyniesie 96,75 złotych, a obowiązkowa składka na Fundusz Pracy doliczy jeszcze 141,94 złotych. Po zsumowaniu wszystkich tych pozornie niewielkich kwot powstaje imponująca suma 1975,03 złotych miesięcznie – prawie dwa tysiące złotych, które każdy przedsiębiorca będzie musiał wpłacić do systemu ubezpieczeń społecznych.
Porównanie z obecnymi stawkami pokazuje skalę nadchodzącej podwyżki. Wzrost o ponad 400 złotych miesięcznie oznacza dodatkowe obciążenie przekraczające 2400 złotych rocznie. To kwota, która dla wielu małych firm może stanowić różnicę między zyskiem a stratą.
Małe firmy w obliczu egzystencjalnego zagrożenia
Najbardziej dotkliwe skutki nowych stawek odczują jednoosobowe działalności gospodarcze i małe przedsiębiorstwa, które często funkcjonują przy minimalnych marżach. Freelancerzy, rzemieślnicy, właściciele niewielkich sklepów czy firm usługowych – wszyscy oni stanęli przed koniecznością gruntownej rewizji swoich biznesowych planów.
Wyobraźmy typową sytuację małego przedsiębiorcy, którego miesięczne przychody oscylują między pięcioma a sześcioma tysiącami złotych. Konieczność oddania państwu niemal dwóch tysięcy złotych, jeszcze przed obliczeniem podatku dochodowego, radykalnie zmienia ekonomię prowadzenia takiej działalności. W wielu przypadkach może się okazać, że praca na etacie stanie się finansowo bardziej atrakcyjną opcją.
Szczególnie narażone są branże charakteryzujące się niską rentownością – usługi kosmetyczne, małe zakłady gastronomiczne, warsztaty reparacyjne czy działalności kreatywne. Drastyczny wzrost kosztów stałych zmusi je do podwyższenia cen swoich usług, co może skutkować utratą klientów i dalszym pogorszeniem sytuacji finansowej.
Roczne zobowiązania wobec ZUS, które w 2026 roku sięgną około 23 700 złotych, stanowią ogromne wyzwanie budżetowe. Dla porównania, obecne prognozy na 2025 rok wskazują na składki w wysokości około 21 287 złotych rocznie. Ta różnica ponad dwóch tysięcy złotych może przesądzić o losie tysięcy małych przedsiębiorstw.