– Ochrona praw zwierząt wymaga generalnej reformy, bo obecnie jest nieprecyzyjna i pozwala na dowolną interpretację. Trwają już konsultacje dotyczące jej nowelizacji – poinformował Wojciech Albert Kurkowski, pełnomocnik ministra rolnictwa ds. ochrony zwierząt.
Ochrona praw zwierząt w Polsce – stan prawny
To nowe stanowisko powołane pod koniec czerwca. Zadaniem pełnomocnika będzie m.in. pośredniczenie pomiędzy organizacjami, które zajmują się ochroną praw zwierząt, oraz stowarzyszeniami rolników i hodowców. Przykład branży hodowli zwierząt na futra pokazuje, że nie będzie mieć łatwego zadania.
– Stan ochrony zwierząt w Polsce pozostawia dziś wiele do życzenia. Chcę być rzecznikiem zwierząt, a nie konkretnego ministra czy partii politycznej. Zwierzęta nie posiadają barw politycznych, ale muszą mieć głos, który pomoże im żyć lepiej. I to jest moje zadanie – podkreśla pełnomocnik ministra rolnictwa do spraw ochrony zwierząt.
Stanowisko to powstało pod koniec czerwca. Został na nie powołany hodowca kotów, dotychczasowy wiceprezes World Cat Federation i międzynarodowy sędzia felinologiczny Wojciech Albert Kurkowski. Jego zadaniem będzie m.in. opiniowanie aktów prawnych dotyczących ochrony i dobrostanu zwierząt oraz wskazywanie największych problemów w tym zakresie. Pełnomocnik ministra ma też współpracować i pełnić rolę mediatora między organizacjami.
Nadchodzą zmiany w przepisach
– Jestem już po pierwszych rozmowach z organizacjami posiadającymi w swoim statucie ochronę praw zwierząt. Również z środowiskami rolniczymi, a nawet z przemysłem futrzarskim. Jestem również po wizytacjach na fermie zwierząt futerkowych i fermie krów. Zapewne nie uda się pogodzić interesów wszystkich. Można znaleźć wspólny cel, czyli przede wszystkim podniesienie dobrostanu zwierząt żyjących w gospodarstwach rolnych czy na fermach futerkowych – mówi Albert Kurkowski. – Chętnie spotykam się z każdą stroną i przyjmuję rozsądne, logiczne, naukowe argumenty.
Jak podkreśla, na dobrostanie zwierząt zależy nie tylko organizacjom prozwierzęcym, ale i rolnikom. Do tej pory już ponad 46 tys. gospodarstw złożyło do ARiMR wniosek na działanie dotyczące podwyższonych standardów utrzymywania zwierząt.
– Trzeba zrobić wszystko, żeby edukować ludzi i umożliwić im stworzenie zwierzętom lepszych warunków do życia. Nie możemy być hipokrytami. Jemy mięso, więc zdajemy sobie sprawę, że mamy zwierzęta rzeźne albo takie, których futra są wykorzystywane w przemyśle i modzie. Uważam, że najlepszym sposobem protestowania przeciw hodowlom zwierząt futerkowych jest nienoszenie futer. Jeśli natomiast te zwierzęta mają zapewniony dobrostan, żyją w dobrych warunkach, zapewne niejednokrotnie lepszych niż zwierzęta innych gatunków wykorzystywane w rolnictwie – mówi pełnomocnik ministra rolnictwa do spraw ochrony zwierząt.
Interesy hodowców i organizacji prozwierzęcych niełatwo będzie pogodzić, co dobrze pokazuje właśnie przykład hodowli zwierząt futerkowych. Według Stowarzyszenia Otwarte Klatki w Polsce działa 476 ferm (dane za 2019 rok). Co roku dla futer zabijanych jest ponad 5 mln zwierząt (norki, lisy, jenoty i szynszyle).
Polska trzecim największym producentem futer
Polska jest trzecim największym producentem futer na świecie. Awansuje na drugie miejsce wraz z wygaszaniem tej branży w Holandii. Tam w 2024 roku wejdzie w życie zakaz hodowli norek. Jak podaje Polski Związek Hodowców i Producentów Zwierząt Futerkowych, poza Holandią Polska konkuruje w tym przemyśle głównie z Danią i Finlandią. Niemal 100 proc. polskich skór sprzedawanych jest przez domy aukcyjne w Helsinkach, Kopenhadze, Seattle i Toronto, a roczne przychody polskich hodowców z hodowli zwierząt futerkowych wynoszą 400 mln euro.
Jak podaje Stowarzyszenie Otwarte Klatki, w ostatnich latach zakaz hodowli zwierząt na futra wprowadziły już m.in. Czechy, Słowacja i Norwegia. Z kolei Niemcy w 2017 roku przegłosowały nowe normy dobrostanowe dotyczące ferm futrzarskich (norki muszą mieć np. zapewnioną możliwość pływania), co spowodowało, że produkcja stała się nieopłacalna i ostatnią fermę zamknięto w ubiegłym roku.
73 proc. Polaków przeciwna futrom
Według ubiegłorocznego badania Centrum Biostat przeciwnych hodowli zwierząt na futra jest aż 73 proc. Polaków. W 2017 roku w Sejmie został złożony projekt nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, zakładający m.in. zakaz hodowli zwierząt na futra, ale jak dotąd takie rozwiązania legislacyjne nie zostały przyjęte.
Jak ocenia nowy pełnomocnik ministra rolnictwa do spraw ochrony zwierząt, w Polsce ustawa o ochronie praw zwierząt wymaga generalnej reformy, bo obecnie jest nieprecyzyjna i pozwala na dowolną interpretację. Trwają już konsultacje dotyczące jej nowelizacji.
– Ustawę należy sprecyzować, żeby lepiej chroniła zwierzęta. Trudno wyciągać w tej chwili pojedyncze przykłady, ale to m.in. słynne złe schroniska. Trzeba to poprawić w taki sposób, by prawo nie zezwalało na ich funkcjonowanie. Drugi przykład – są zarówno dobre działania organizacji prozwierzęcych, które w 90 proc. fantastycznie pomagają w ratowaniu zwierząt i poprawianiu ich dobrostanu, jak również 10 proc. złych działań i interwencji organizacji pseudoprozwierzęcych, które potrafią w istniejących lukach prawnych znaleźć możliwość zarabiania pieniędzy. Dlatego prawo należy wyprostować, żeby priorytetem były zwierzęta, a nie ludzie i ich interesy – mówi Albert Kurkowski.
Konieczne dalsze analizy stanu prawnego
Wraz z powołaniem nowego pełnomocnika szef resortu rolnictwa wskazał, że konieczna jest analiza stanu ochrony zwierząt w Polsce. Konieczne jest też uporządkowanie przepisów i zapobieganie narastającym konfliktom pomiędzy właścicielami zwierząt a organizacjami odbierającymi im zwierzęta. Minister wskazał też, że w przyszłości przy resorcie może zostać powołany Rzecznik Praw Zwierząt. Jak wynika z badania przeprowadzonego w listopadzie 2019 roku przez Biostat na zlecenie Stowarzyszenia Otwarte Klatki, pomysł powołania takiej instytucji popiera aż 85 proc. Polaków.
– Rzecznik Praw Zwierząt jest niezbędny w polskim prawodawstwie, to on ma występować w ich imieniu. W tej chwili faktycznie brakuje takiej funkcji. Moja rolanie wystarcza, żeby ująć się za zwierzętami jako ekspert niezależny. To musi być ktoś, kto faktycznie będzie dbał o losy zwierząt i będzie mógł w ich imieniu występować przed władzami. Ktoś, kto będzie mieć też inicjatywę zmiany prawa – mówi pełnomocnik ministra rolnictwa do spraw ochrony zwierząt.