Tadeusz Drozda w ostatnich czasach niezbyt często zabiera głos w mediach. Karierę medialną ma za sobą, ale temat szczepień przeciwko COVID-19 go zbulwersował. Dlatego też postanowił powiedzieć otwarcie, co o tym myśli.
Tadeusz Drozda krytykuje proces szczepienia Polaków. „Na chybcika”
Szczepienia przeciwko COVID-19 od samego początku wzbudzają wiele kontrowersji. Jedni krytykują organizację i służbę zdrowia, inni mają wątpliwości, czy preparat im nie zaszkodzi. Do głosu dochodzą też regularnie tzw. antyszczepionkowcy.
Jedno jest pewne. Cały proces szczepień w Polsce nie idzie najlepiej, ludzie czekają w ogromnych kolejkach, a na dodatek dostawy preparatów do Polski są odwoływane. Do głosu co chwila dochodzą nie tylko lekarze i zwykli obywatele, ale też celebryci.
Tadeusz Drozda, znany satyryk, otwarcie powiedział, co o tym wszystkim myśli. Nie zostawił suchej nitki. Ujawnił, że próbował zarejestrować się na szczepienie wiele razy, ale w kilku województwach nie ma już miejsc w kolejce. Satyrykowi udało się ostatecznie zaszczepić, ale twierdzi, że panuje wielki chaos i brak organizacji.
– Gdy zadzwoniłem, żeby zarejestrować się na szczepienie, nie usłyszałem: proszę czekać, jest pan 480. w kolejce. Od razu się dodzwoniłem, więc zastanawiam się, ile ludzi musi tam pracować, że odbierają od takich frajerów jak ja. Inną kwestią jest to, że w słuchawce cały czas słyszy się, że nie ma żadnych wolnych terminów. To jest fajna robota: człowiek siedzi i całą dobę powtarza to samo – mówi satyryk Tadeusz Drozda.
Brak terminów, ludzie się boją. „Niewiele można załatwić”
Satyryk chciał z powodów logistycznych przyjąć szczepionkę w wybranym przez siebie województwie. Tylko dzięki temu udało mu się zapisać i znaleźć jakikolwiek wolny termin. Poprzedzone to było godzinami spędzonymi przy telefonie.
– Terminów nie było w województwie mazowieckim i na południu. Po jakimś czasie okazało się, że w warmińskim mieście Nidzica jest największe w Polsce ognisko zarażeń i ludzie boją się tam jechać. Pojechałem i się zaszczepiłem właśnie tam – tłumaczy. Drozda otwarcie krytykuje sposób, w jaki akcja szczepień jest zorganizowana. Nie jest tym jednak zbyt zdziwiony, bo to dotyczy wielu sytuacji na styku obywatel – państwo.
– Żyję w tym kraju już bardzo długo i wiem, że urzędnicy kombinują, co zrobić, żeby wszystko skomplikować. Chociaż telefon jest czynny, niewiele można załatwić. Ten system, jak wszystko u nas, jest zorganizowany na szybko. Tworzą go ludzie, którzy nie mają o nim pojęcia i przede wszystkim chcą zarobić. Nie wiem jednak, czy gdzieś na świecie jest lepiej – zaznacza komik.
Społeczeństwo w kwestii szczepionki jest bardzo podzielone, ale komik uważa, że należy słuchać specjalistów. Dlatego też nie miał problemu z szybką decyzją w tym zakresie.