w ,

JESTEM ZŁY!JESTEM ZŁY!

13. i 14. emerytura sfinansowane z budżetu? Nic z tego! Prawda jest bardziej niepokojąca

Wszyscy myślą, że rząd w cudowny sposób znalazł pieniądze, z których teraz wypłaca pieniądze seniorom. Nic bardziej mylnego. Prawda na ten temat jest całkiem inna.

stagflacja emerytura bez podatku nie do ręki bezgotówkowo poczta polska zus tylko na konto

Większość z nas uwierzyła, że rząd w cudowny sposób znalazł pieniądze między innymi uszczelniając podatki. Teraz z tych pieniędzy rzekomo wypłaca wszystkie świadczenia, w tym słynne 13. i 14. emerytury. Niestety prawda na ten temat jest całkowicie inna. Skąd więc pochodzą te pieniądze?

13. i 14. emerytura. Skąd rząd ma na nie pieniądze?

Nie ma cudów. Rząd oczywiście znalazł dodatkowe źródła przychodów i do budżetu wpływa więcej pieniędzy, jednak samo uszczelnienie podatku VAT czy PIT oraz walka z mafiami VAT-owskimi to za mało, by sfinansować 500 plus czy dodatkowe emerytury. Skąd zatem politycy mają na to środki?

Prawda na ten temat jest całkowicie inna, niż myślimy. Pieniądze na wsparcie różnych grup społecznych liczone w dziesiątkach miliardów to kredyt, który przyjdzie nam spłacić. A w zasadzie nie nam, a naszym dzieciom, wnukom i jeszcze kolejnym pokoleniom.

To oznacza, że wszyscy przez ostatnie lata żyliśmy w błędzie. Pieniądze na wszystkie programy socjalne pochodzą… z długu. Rząd w zasadzie nie musi robić nic, aby wypłacić te środki seniorom czy rodzicom, bo wszystko brane jest na kredyt.

Kolejne pokolenia Polaków są więc świadomie zadłużane w celu spełnienia doraźnych oczekiwań Polaków. Nie różni się to niczym od brania kredytu w banku na duży procent z obietnicą spłacenia tej pożyczki za wiele lat, gdy dzisiejsi politycy będą już tylko wspomnieniem.

Pieniądze sypią się jak z rękawa. Wszystko na koszt przyszłych pokoleń

Oficjalnie politycy wszystkie te wydatki ukrywają przed opinią publiczną i chwalą się potem nadwyżką budżetową (ta również istnieje tylko na papierze). Wypłatami 13-stek, 14-stek czy 500 plus zajmują się specjalnie powołane do tego instytucje i fundusze, które pozostają od początku poza jakąkolwiek kontrolą posłów czy senatorów.

Warto wspomnieć, że wydatków na obie dodatkowe emerytury nie ma zapisanych w budżecie na przyszły rok (na obecny również). Dodatkowo w czasie epidemii koronawirusa premier powołał do życia tzw. fundusz COVID-owy, za pomocą którego jednoosobowo wydaje pieniądze bez limitu tak, jak to robią ludzie, którzy dostaną z banku swoją pierwszą w życiu kartę kredytową.

Mało kto wie, że obecne zakupy czołgów i innej broni, której dokonuje Ministerstwo Obrony Narodowej, finansowe są ze środków z funduszu COVID-owego. To oczywiście kolejny kredyt, który przyjdzie kiedyś spłacić Polakom.

Wypłacanie na potęgę gigantycznych pieniędzy wszystkim na lewo i prawo ma sens, ale tylko propagandowy. Daje to krótkoterminowe korzyści polityczne w postaci wzrostu poparcia dla ugrupowania rządzącego.

Spirala cenowo-płacowa się rozkręca. Rząd ukróci wydatki?

Nie bez powodu seniorzy dostają dodatkowe świadczenia zamiast corocznej waloryzacji w tej samej kwocie. Wówczas łatwiej powiedzieć, że rząd coś dał i że dba o osoby starsze jak nigdy nikt. Również wyższa jednorazowa kwota takiego dodatku robi większe wrażenie

Poza kontrolą parlamentu obecnie znajduje się już ponad 420 miliardów złotych. To ukryte prze Polakami niemal dwa razy tyle, ile wynosi oficjalnie budżet państwa. Do tego wszystko wskazuje na to, że w 2023 roku deficyt będzie przekraczał ponad 140 mld zł, co stanowi trzykrotny wzrost rok do roku.

Z powodu wysokiej inflacji i tego, że wybory do parlamentu przed nami, rząd ma wielki problem. Z jednej strony chce walczyć z inflacją i powinien ciąć wydatki, z drugiej strony korzysta na wysokiej inflacji i nie może tego zrobić, aby nie zrazić do siebie seniorów lub rodziców pobierających 500 plus. Nasz kraj jest obecnie w ogromnej populistycznej pułapce.

Cięcie wydatków nie wcześniej niż po wyborach

Spirala cenowo-płacowa to negatywne zjawisko, które obserwujemy właśnie w naszym kraju. Rząd podnosi pensję minimalną, przedsiębiorstwa podnoszą wynagrodzenia. Podwyżki te z kolei prowadzą do wzrostu cen towarów i usług, co znowu prowadzi do spadku siły nabywczej pieniądza. Wówczas dochodzi do kolejnych podwyżek wynagrodzeń, co powoduje kolejne podnoszenie cen w sklepach. Jednym słowem błędne koło.

Obecna sytuacja powoduje, że wycofanie programów społecznych będzie do wyborów za rok niemożliwe. Po wyborach zapewne wprowadzone zostaną pierwsze ograniczenia i dodatkowe progi dochodowe, co pozwoli wyłączyć część obywateli spod ochronnego parasola państwa. W innym wypadku wysoka dwucyfrowa inflacja pozostanie z nami na lata.

inflacja święta

Polacy szykują się na bardzo drogie święta. Wydamy na nie kilkaset złotych więcej niż rok temu

Nie żyje uczestniczka polskiej edycji programu „Big Brother”. Miała zaledwie 35 lat