Rząd jest na etapie wprowadzania kolejnej daniny, z której środki trafią na konto Funduszu Ochrony Rolnictwa. Każdego roku obywatele robiąc zakupy spożywcze będą oddawać z tego tytułu dodatkowe 170 mln zł. Środki zostaną przeznaczone na regulowanie bieżących płatności między rolnikami a dostawcami.
Fundusz Ochrony Rolnictwa zyska, ale nową daninę zapłacą klienci
Na konto specjalnego Funduszu Ochrony Rolnictwa każdego roku przelanych zostanie nawet 170 mln zł. Choć według projektu ustawy to nie obywatele mają płacić nową daninę, to pewne jest, że finalnie to oni, czyli klienci, przy kasie w sklepie zapłacą więcej.
Rządowy plan stworzenia nowego funduszu wywołał falę emocji. Zakłada on nic innego jak wprowadzenie kolejnego podatku. Z zebranych środków rolnicy będą mieli szansę dostać wypłaty w razie, gdy odbiorca ich towarów upadnie.
Fundusz będzie działał na zasadzie znanego nam od dawna Turystycznego Funduszu Gwarancyjnego, który wypłaca pieniądze turystom, gdy w trakcie wakacji upadnie biuro podróży.
Ministerstwo Rolnictwa też przewiduje wzrost cen
Najgorsze jest jednak to, że niemal na pewno nowa danina zostanie przerzucona na klienta końcowego, czyli w sklepach żywność będzie droższa. Nie ma tu znaczenia fakt, że zgodnie z projektem przepisów płacić mają firmy, które skupują lub przechowują produkty rolne. Składka na fundusz wyniesie 0,25 proc. ceny netto towarów.
Resort rolnictwa ocenił, jakie będą skutki nowych regulacji i też jest pewny, że dojdzie do wzrostu cen żywności w sklepach. Producenci żywności i przetwórcy są jednak zdania, że będzie to podwyżka dużo większa, niż przewiduje resort.
Danina ma pomóc rozwiązywać finansowe problemy rolników. Producenci żywności oraz przetwórcy po epidemii COVID-19 mają ogromną górę długów. Należności często nie będą już w stanie odzyskać z powodu fali upadłości kontrahentów.
Sami rolnicy w Polsce mają obecnie nawet pół miliarda długów. Zdaniem branży rozwiązanie to może nie pomóc. Producenci żywności mogą zacząć bowiem sprowadzać surowce spoza Polski, bo okażą się tańsze.
