Obniżone wynagrodzenia, niewielka korzyść wśród emerytów, wielki chaos i bałagan. Tak wyglądają pierwsze dwa miesiące Polskiego Ładu. Jest jednak pewna grupa obywateli, która mimo wielkich zarobków nie straciła ani złotówki.
Polski Ład obniżył Polakom wynagrodzenia. Ale nie każdy stracił
Nauczyciele, pracownicy ZUS i urzędów skarbowych, a nawet mundurówka. Wszystkie te grupy od początku stycznia 2022 roku alarmowały, że straciły na Polskim Ładzie nawet kilkaset złotych miesięcznie. Rząd wziął się za szybkie łatanie reformy, ale niesmak pozostanie na długo.
Na reformie docelowo mają nie tracić ludzie zarabiający do 12 tys. 800 zł miesięcznie. Jest jednak grupa osób, która zarabia kilka razy więcej i też nie traci. Kto to taki? To nasi europosłowie, w tym np. była premier Beata Szydło lub premier Leszek Miller.
Europosłowie dostają na rękę około 32 tys. zł, ale Polski Ład ich kompletnie nie interesuje. Podczas, gdy Polacy tracą na potęgę, a emeryci dostali grosze, europarlamentarzyści z Polski mogą cieszyć się pełnym wynagrodzeniem.
Reforma bez wpływu na zarobki w Brukseli
Praca w Brukseli na pewno bardzo się opłaca. Po pierwsze wynagrodzenie wynosi osiem średnich krajowych, po drugie macki Polskiego Ładu tam nie sięgają. Jak to możliwe? O to zapytali naszych polityków na emigracji dziennikarze „Super Expressu„.
– Polski Ład nie wpłynął na nasze finanse w ogóle, ponieważ nie dostajemy wypłat z budżetu państwa polskiego, tylko z Parlamentu Europejskiego. Podatki są rozliczane w Belgii – wyjaśnił Leszek Miller, europoseł, który wygrał wybory startując z listy Koalicji Europejskiej. Potwierdził to również Witold Waszczykowski, który również siedzi w Brukseli.
– Ten ład faktycznie nie wpłynął na moje zarobki, bo rozliczam wypłatę europejską w Belgii, a nie ma podwójnego opodatkowania – stwierdził polityk. Zmian nie zauważyła również inna europarlamentarzystka Elżbieta Rafalska, twarz programu Rodzina 500 Plus.
Jedynym europosłem, który stracił na Polskim Ładzie, jest z kolei Karol Karski z PiS. Dostaje co miesiąc około 200 zł mniej niż do tej pory, bo poza pracą w Brukseli pojawia się też na Uniwersytecie Warszawskim w roli wykładowcy.