Klęska Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich to – zdaniem dziennikarzy i publicystów, ale też polityków – przede wszystkim porażka Donalda Tuska i całego rządu. Tragiczne notowania gabinetu publikowane nawet przez CBOS mogą doprowadzić do rozpadu koalicji.
Paradoks Tuska. Trzaskowski stał się przekleństwem
Porażka Rafała Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich wywołała polityczne trzęsienie ziemi, którego epicentrum znajduje się w siedzibie Platformy Obywatelskiej. Analitycy są zgodni – gdyby nie katastrofalne notowania rządu, kandydat KO bez trudu wygrałby walkę o Pałac Prezydencki. Tragiczna sytuacja gabinetu Donalda Tuska przekreśliła szanse jego politycznego pupila.
Sytuacja rządzących przypomina błędne koło, z którego nie ma ucieczki. Donald Tusk, który w 2023 roku dosłownie uratował Koalicję Obywatelską przed powolnym konaniem, dziś stał się jej największym obciążeniem. Powrót lidera PO do polskiej polityki był kluczowy dla odbudowy pozycji ugrupowania, ale teraz jego obecność w fotelu premiera paradoksalnie szkodzi całej formacji.
Problem w tym, że w całej ekipie rządowej nie ma ani jednej osoby zdolnej do spajania koalicji i podejmowania trudnych decyzji, które mogłyby nie spodobać się koalicjantom. Jedyną opcją wydaje się Władysław Kosiniak-Kamysz, ale KO nie zamierza oddawać teki premiera politykowi z partii, której poparcie trzeba szukać pod mikroskopem.
Berlińskie ultimatum i międzynarodowa izolacja
Poranna wypowiedź Ursuli von der Leyen była jasnym sygnałem dla Donalda Tuska i jego ekipy. Największą zasługą Donalda Trumpa dla Polski okazało się nie wspólne zdjęcie z Karolem Nawrockim, lecz wymuszenie na Berlinie uznania wyników polskich wyborów prezydenckich. Niemiecka stolica otrzymała jasny komunikat z Waszyngtonu – wynik elekcji nie będzie kwestionowany.
Trzaskowski i Szymon Hołownia szybko zrozumieli nową sytuację i grzecznie pogratulowali zwycięzcy. Tusk natomiast desperacko próbuje odwrócić niemiecki kurs, błagając Berlin o zmianę decyzji. Jego starania są jednak skazane na porażkę – międzynarodowa konstelacja już się zmieniła.
Klęska kandydata KO obnażyła również jego osobiste słabości. Krytyka wskazuje na sztuczność, nieprzyjemny charakter i rozdęte ego Trzaskowskiego, ale największą szkodę wyrządził mu własny mentor. Słynny wywiad Donalda Tuska w Polsacie, choć zapewne miał pomóc, ostatecznie zaszkodził kandydatowi w decydujących momentach kampanii.
Czerwona kartka i groźba politycznego kryzysu
Rządzący doskonale wiedzą o problemach trawiących państwo – koryciarstwo w spółkach skarbu państwa, brak kluczowych reform czy nierealizowane obietnice wyborcze. Szkopuł w tym, że wiedza ta nie przekłada się na działania, bo pokusa jest zbyt wielka. Zmiana premiera i przemodelowanie rządu nie spowoduje automatycznej poprawy funkcjonowania gabinetu.
Porażka Trzaskowskiego to czerwona kartka dla całej koalicji po wcześniejszej żółtej za poprzednie niepowodzenia. Bez nowego otwarcia i próby znośnej kohabitacji z prezydentem jesienią PSL może wywrócić stolik, zamiast planowego odwrotu będzie gwałtowne polityczne trzęsienie ziemi.
Na horyzoncie rysuje się ponury scenariusz – 2,5 roku wegetacji bez przełomowych reform i realizacji najważniejszych obietnic wyborczych. Tymczasem PiS i Konfederacja już dzielą między sobą stanowiska w przyszłym rządzie, przygotowując się do powrotu do władzy. Pytanie brzmi, czy trwanie obecnej koalicji w tej formule ma jeszcze jakikolwiek sens polityczny.