Warszawska komisja wyborcza znalazła się pod lupą najwyższej instancji sądowniczej po wykryciu rażących nieprawidłowości. To, co działo się przy ulicy Spartańskiej na Mokotowie, może postawić pod znakiem zapytania wiarygodność całego procesu wyborczego. Sprawą zajął się osobiście Sąd Najwyższy, który przeprowadził nadzwyczajne oględziny dokumentacji.
Skandal w komisji wyborczej! 160 głosów przypisano nie temu kandydatowi
Historia zaczęła się od rutynowej kontroli, która szybko przerodziła się w odkrycie bulwersujących faktów. Komisja obwodowa numer 113 miała za zadanie poprawnie policzyć i zabezpieczyć głosy wyborców, tymczasem dokumentacja ujawniła chaos organizacyjny i błędy, które mogły wpłynąć na percepcję uczciwości wyborów.
We wtorek 24 czerwca przedstawiciele najważniejszych instytucji państwowych zebrali się na niejawnym posiedzeniu Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Obecni byli delegaci Państwowej Komisji Wyborczej, Prokuratora Generalnego oraz przedstawiciel Krajowego Biura Wyborczego. Wspólnie przystąpili do skrupulatnego przeliczenia każdej karty do głosowania z problematycznego obwodu.
Przeliczono ponownie głosy w komisji nr 113 na warszawskim Mokotowie. Okazało się, że komisja pomyliła się na korzyść Rafała Trzaskowskiego.
Według pierwotnych wyliczeń Karol Nawrocki zdobył 136 głosów, a Rafał Trzaskowski 1774.
Po ponownym przeliczeniu okazało się, że na…
— Radosław Karbowski (@RadekKar) June 25, 2025
Pierwsze zaskoczenie czekało już przy otwarciu worków z dokumentacją wyborczą. Zamiast starannie zabezpieczonych kopert, kontrolujący natknęli się na karty wrzucone bez żadnego porządku. Część dokumentów znajdowała się w niezabezpieczonych kopertach, co stanowi ewidentne naruszenie obowiązujących procedur wyborczych.
Stan zabezpieczenia materiałów wyborczych wskazywał na poważne zaniedbania organizacyjne. W jednej kopercie z nazwiskiem Karola Nawrockiego rzeczywiście znajdowało się 136 kart, co idealnie pokrywało się z danymi zawartymi w oficjalnym protokole komisji. Problem leżał jednak gdzie indziej – wśród kart rozrzuconych bez właściwego oznaczenia.
Dramatyczne przesunięcie głosów między kandydatami
Szczegółowa analiza ujawniła skalę nieprawidłowości, która przerosła najśmielsze oczekiwania kontrolujących. Wśród luźno wrzuconych kart odnaleziono aż 160 dodatkowych głosów oddanych na Karola Nawrockiego oraz 3 głosy uznane za nieważne. Wszystkie te karty zostały w pierwszej wersji protokołu błędnie zaliczone do puli głosów Rafała Trzaskowskiego.
Konsekwencje arytmetyczne tej pomyłki okazały się znaczące dla obu kandydatów. Karol Nawrocki, który według pierwotnego protokołu miał otrzymać jedynie 136 głosów, w rzeczywistości uzyskał poparcie 296 wyborców. Oznacza to wzrost o ponad 117 procent w stosunku do pierwotnie podawanej liczby.
Rafał Trzaskowski z kolei stracił znaczną część swojego wyniku w tym obwodzie. Zamiast 1774 głosów, które przypisywał mu błędny protokół, kandydat ten otrzymał faktycznie 1611 głosów. Różnica wynosząca 163 głosy może wydawać się niewielka w skali całego kraju, ale dla lokalnej społeczności i procedur wyborczych ma ogromne znaczenie.
W kolejnych komisjach ponowne przeliczenie głosów ujawniło nieprawidłowości. W Magnuszewie Karol Nawrocki miał mieć 193 głosy – faktycznie było ich 468. Trzaskowskiemu przypisano 467, choć zdobył tylko 192. W Staszowie doszło do zamiany wyników: Nawrockiemu wpisano 209 głosów, choć faktycznie zdobył 360 – dokładnie tyle, ile pierwotnie przypisano Rafałowi Trzaskowskiemu.
Prawne konsekwencje i dalsze kroki postępowania
Sąd Najwyższy postawił przed Państwową Komisją Wyborczą oraz Prokuratorem Generalnym jasne wymaganie – przedstawienie oficjalnego stanowiska w ciągu zaledwie 24 godzin. Tak krótki termin wskazuje na wagę, jaką najwyższa instancja sądownicza przywiązuje do tej sprawy.
Pozostaje otwarte pytanie o skalę podobnych nieprawidłowości w innych komisjach obwodowych. Jeśli błędy w liczeniu głosów nie miały charakteru incydentalnego, mogą stać się podstawą do zakwestionowania wyników w szerszej skali. Kodeks wyborczy przewiduje surowe konsekwencje dla komisji, które nie wywiązują się ze swoich obowiązków.
Każdy wyborca ma prawo zgłosić protest wyborczy w ciągu trzech dni od ogłoszenia wyników, a Sąd Najwyższy może unieważnić wynik w danym okręgu, jeżeli zostanie udowodnione naruszenie przepisów wpływające na proces głosowania.
Przypadek komisji przy ulicy Spartańskiej może otworzyć drogę do szerszego audytu dokumentacji wyborczej, co zmusi wszystkie zaangażowane instytucje do ponownej weryfikacji swoich procedur.